- Wiadomości o ataku rozniosły się bardzo szybko. Ludzie sprawdzali w telefonach portale społecznościowe. Zresztą wystarczyło spojrzeć na ich twarze i można było wyczuć, że stało się coś złego. Na ulicach wybuchła panika - relacjonował Marek, który przebywał w Barcelonie, gdzie po południu furgonetka wjechała w tłum ludzi w centrum miasta. Kilka godzin później doszło do kolejnego zamachu w katalońskiej miejscowości Cambrils. W wyniku ataków zginęło 14 osób, ponad 100 osób zostało rannych.