Ratownicy poinformowali, że nie zostaną wznowione poszukiwania 74-letniego gdańszczanina, który wpadł do Atlantyku we wtorek, 21 listopada. Jego żona została uratowana z dryfującego jachtu w niedzielę. Pierwsze informacje o zaginionym Polaku otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Przeszukiwania oceanu w pobliżu miejsca, gdzie za burtę wypadł 74-letni Stanisław Dąbrowny, nie będą w środę kontynuowane. – Służby poinformowały mnie, że szanse na znalezienie ojca są zerowe – przekazała nam Hanna Dąbrowny-Kochan, córka żeglarza.
Żona zaginionego pana Stanisława, Elżbieta została uratowana po pięciu dniach, które spędziła samotnie dryfując po oceanie. Kobieta widziała, jak jej mąż wpada do wody, ale nie była w stanie go uratować. Nie wiedziała, jak zawrócić jacht, nie miała również możliwości wezwania pomocy, ponieważ telefon satelitarny nie był w stanie złapać sygnału. Rzuciła za mężczyzną koło ratunkowe.
"Nic nie idzie dobrze"
Dopiero po dwóch dniach udało jej się dodzwonić do jednej z córek. Rozmowa trwała kilkanaście sekund. Kobieta miała płakać i powiedzieć: „Nic nie idzie dobrze”, a potem połączenie się urwało. Rozmowa zaniepokoiła córkę. W piątek rodzina postanowiła zareagować. Zgłosiła się o pomoc do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które przekierowało bliskich bezpośrednio do konsula w Wenezueli. Rodzina zaalarmowała także służby wojskowe w Wielkiej Brytanii, który miały podjąć akcję, ale - jak relacjonowała córka małżeństwa - po kilku godzinach przekazały sprawę służbom francuskim.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: fot. archiwum prywatne