Lewym pasem trasy S7 jechał na sygnale zespół transplantacyjny jednego z warszawskich szpitali. W pewnym momencie tuż przed maskę rozpędzonego ambulansu wjechał inny samochód. Nie wiadomo, dlaczego osoba prowadząca auto postanowiła nagle zmienić pas. Nagranie niebezpiecznego zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Pan Cezary pracuje jako kierowca w zespole transplantacyjnym. To on podzielił się z redakcją Kontaktu 24 nagraniem, na którym widać niebezpieczną sytuację na trasie S7.
Do zdarzenia doszło 17 sierpnia wczesnym rankiem, droga była niemal pusta. Ambulans porusza się lewym pasem, na który niespodziewanie zjeżdża inny samochód (prawdopodobnie bez kierunkowskazu, ale jakość filmu wykonanego w deszczu nie pozwala tego definitywnie stwierdzić). Kierowca karetki gwałtownie hamuje, aby uniknąć zderzenia - ucieka na pas zieleni.
Jechali do Krakowa odebrać narządy
- Do tej sytuacji doszło między Radomiem a Skarżyskiem-Kamienną przed godziną 6. Jechałem z prędkością około 150 kilometrów na godzinę lewym pasem. Pojazd jechał na sygnałach i nagle na mój pas wjechał inny samochód. Musiałem zjechać na pobocze, było mokro. Aż się dziwię, że się nic nie stało, powinno mnie ściągnąć na którąś stronę. Dogoniłem później to auto - relacjonował w rozmowie z Kontaktem24.
Jak dodał mężczyzna, samochodem miały podróżować dwie osoby. - Nie wiem, dlaczego zjechały na drugi pas, bo prawym pasem nic nie jechało - zauważył. Pan Cezary jeździ w zespole transplantacyjnym od pięciu lat. - Często zdarzają się niebezpieczne sytuacje. Ludzie nie widzą naszego pojazdu, nie słyszą sygnałów. Ta sytuacja była jednak najbardziej niebezpieczna. Jechaliśmy z Warszawy do Krakowa, aby odebrać narządy. Udało się dojechać do Krakowa na czas - podsumował.
Dla ratowników liczy się każda minuta
To nie pierwsza pokazywana przez nas sytuacja, w której kierowcy utrudniają przejazd samochodom uprzywilejowanym. W połowie lipca opisywaliśmy, jak kierowca karetki relacjonował przejazd autostradą A1. Pan Bogusław wiózł młodą pacjentkę na przeszczep. Jak opowiadał, to była droga przez mękę. Inni kierowcy nie tworzyli korytarza życia, a szlaban był zamknięty. Na przebijanie się przez korki stracił pół godziny, a lekarze gotowi do przeprowadzenia operacji już czekali na pacjentkę przewożoną z południa Polski w stronę Gdańska.
Autor: ek, katke/b / Źródło: Kontakt24, tvnwarszawa.pl