To już kolejne nagranie, jakie otrzymaliśmy na Kontakt 24 od polskiego kierowcy z Calais we Francji. Grupa migrantów zatrzymała tam ciężarówkę pana Sebastiana, kiedy podróżował w stronę portu. - Złożyli lusterka, przecięli dach i weszli do środka - relacjonował.
Było ich, jak relacjonował pan Sebastian, nawet kilkudziesięciu. Pojawili się nagle, na środku drogi, około pięciu kilometrów od portu w Calais.
- Zauważyłem ich w ostatniej chwili, ale było już za późno - mówi w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 autor nagrania.
Mężczyźni od razu złożyli lusterka w ciężarówce. - Nie chcieli, żebym wiedział, ile osób wchodzi i jak - podejrzewa kierowca.
Migranci nie mogli wejść do ciężarówki przez drzwi od naczepy, ponieważ były zamknięte na klucz. - Przecięli dach i tak weszli do środka - mówi pan Sebastian.
Policja kazała jechać do portu
Jak widać na nagraniu, Reporter 24 od razu ruszył w stronę policji, która stała na poboczu drogi.
- Powiedziałem, że mnie napadli, kazali mi jechać do portu. Powiedzieli, że tam policja wyciągnie tych mężczyzn - relacjonuje pan Sebastian.
Jak podkreśla, postawa funkcjonariuszy go zaskoczyła. - Chyba nie są tam tylko po to, żeby patrzeć? - zauważa polski kierowca.
Ośmiu było w ciężarówce
Kiedy pan Sebastian dotarł do portu, z jego ciężarówki policja wyciągnęła ośmiu migrantów.
- Policjanci zabrali ich do jakiegoś pomieszczenia, nie wiem, co się działo z nimi później - mówi pan Sebastian i wyznaje, że przez całą sytuację musiał spędzić w porcie aż siedem godzin. - To była długa procedura i niemiłe uczucie - mówi. - Na pewno na początku się bałem, ale potem byłem zdenerwowany, że tracę czas - dodaje.
- Rozmawiałem tam z angielskim policjantem i powiedział mi, że co noc są takie sytuacje - przyznaje polski kierowca.
Dodatkowo, grupa mężczyzn, która weszła do naczepy ciężarówki oprócz dachu, uszkodziła również towar. Reporter 24 zaznacza, że do Anglii jeździ od kilku lat, jednak pierwszy raz zdecydował się na drogę przez port w Calais. I pierwszy raz spotkała go taka sytuacja.
Rzucają kamieniami, stawiają płonące barykady
O tym, że droga do portu we francuskim Calais jest niebezpieczna z powodu ataków migrantów, informowali również inny polscy kierowcy. Ciężarówkę pana Mirosława migranci obrzucili kamieniami, a drogę zastawili drzewami. Pan Karol mówił nam, że migranci wzniecili ogień, wbiegli na jezdnię, wdarli się do jego tira i zniszczyli towar.
Jeszcze w tym miesiącu w Calais rozpoczną się prace nad budową wysokiego na cztery metry betonowego muru, który ma uniemożliwić migrantom przedostawanie się na ciężarówki jadące do Wielkiej Brytanii.
Większość z nich na przejazd na drugą stronę kanału La Manche czeka w prowizorycznym obozie, który zyskał przydomek "dżungla".
- W kierowców rzucają koktajlami Mołotowa, ścinają drzewa, by zablokować im drogę. Atakują maczetami i nożami - wyliczał Richard Burnett z Brytyjskiego Zrzeszenia Przewoźników Drogowych. - To przerażające - ocenił.
Szacuje się, że w "dżungli" przebywa od 7 do 10 tys. cudzoziemców z Azji i Afryki. Niemal wszyscy pragną osiedlić się w Wielkiej Brytanii. W marcu zlikwidowano południową część obozowiska, ale jej część północna przyjęła nowych migrantów i jest ich obecnie więcej niż przed marcową eksmisją. Francuskie władze zapowiadają całkowitą likwidację obozowiska, ale nie podają żadnych terminów. Mieszkańcy Calais skarżą się, że obecność migrantów paraliżuje życie codzienne i gospodarcze regionu.
Autor: mz/popi