- Byłam w takim szoku, że długo nie mogłam dojść do siebie - wspomina pani Karolina, która była świadkiem mrożącej krew w żyłach sytuacji w gminie Czerwonak (woj. wielkopolskie). Karetka na sygnale mimo opuszczonych rogatek i migających czerwonych świateł, przejeżdża tuż przed rozpędzonym pociągiem. - Niewiele brakowało, by do osób w tej karetce, pasażerów pociągu i kierowców na przejeździe potrzebne były kolejne karetki - mówi wprost Mirosław Siemieniec z PKP PLK S.A. Pogotowie w Poznaniu wyjaśnia sprawę.
Film pochodzi z maja 2015 roku. Pani Karolina podkreśla, że długo zastanawiała się czy dzielić się nagraniem. Zdecydowała się jednak przesłać je do naszej redakcji, kiedy zobaczyła artykuł na Kontakcie 24 o kierowcy między zaporami w Krośnie. Tuż obok jego samochodu przejechał pociąg.
Myślałam, że karetka się zatrzyma. Poczeka kilka sekund. Pociąg przejedzie, a potem karetka pojedzie sobie między opuszczonymi rogatkami pani Karolina
"Myślałam, że karetka poczeka"
- Jechałam do pracy. To było po godzinie 5 rano. Tak jak każdy kierowca zatrzymałam się przed przejazdem. W lusterku widziałam karetkę pogotowia na sygnale - wspomina kobieta.
Na nagraniu, które pani Karolina przesłała do naszej redakcji, widać opuszczone rogatki i migające czerwone światła. Karetka omija jednak zapory i przejeżdża przez tory. Dwie sekundy później przejeżdża rozpędzony pociąg.
- Myślałam, że karetka się zatrzyma. Poczeka kilka sekund. Pociąg przejedzie, a potem karetka pojedzie sobie między opuszczonymi rogatkami - opowiada. - Byłam w takim szoku, że długo nie mogłam dojść do siebie. Ratownicy z karetki mieli dużo szczęścia - komentuje autorka nagrania. - Miałam wrażenie, że oglądam kolejną część filmu "Oszukać przeznaczenie" - dodaje.
Pogotowie sprawdza, kto prowadził
Rzecznik poznańskiego pogotowia zapewnia, że trwa sprawdzanie, kto prowadził ambulans, a także, do której stacji należał pojazd. - Wiele lat na sygnałach również jeżdżę. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której potrafiłbym podjąć taką decyzję. Być może (kierowca karetki - przyp. red.) działał pod pewną presją, ale nie jest to tłumaczenie - mówi w rozmowie z "Faktami" TVN Robert Judek. I przypomina, że karetka na sygnale ma przywileje, ale po to, aby przejazd sobie torować, a nie wymuszać pierwszeństwo.
Nagrana przez panią Karolinę sytuacja miała miejsce półtora roku temu. Jak tłumaczy mł. insp. Józef Klimczewski z Wydziału Ruchu Drogowego poznańskiej Komendy Miejskiej Policji, kierowca karetki przed sądem nie stanie. - Wedle wstępnych informacji, czyn jest przedawniony - mówi. Zostają więc konsekwencje służbowe.
PKP: niebezpiecznie szarżowanie
O komentarz poprosiliśmy także Mirosława Siemieńca, rzecznika PKP PLK S.A. - Niewiele brakowało, by do osób w tej karetce, pasażerów pociągu i kierowców na przejeździe potrzebne były kolejne karetki - ocenia rzecznik. - Nie sądzę, aby nawet uprzywilejowany pojazd mógł tak niebezpiecznie szarżować w momencie, gdy nadjeżdża pociąg - podkreśla i dodaje: - Ktoś, kto prowadził tę karetkę zapomniał, że martwy ratownik nikomu nie pomoże.
Sytuacja zarejestrowana przez panią Karolinę - jak zaznacza Mirosław Siemieniec - to przykład jednej z podstawowych przyczyn wypadków na przejazdach powodowanych przez kierowców - omijania slalomem opuszczonych rogatek. - Pozostałe to ignorowanie czerwonych świateł i nie zatrzymanie się przed znakiem stop - dodaje.
Aby maksymalnie ograniczyć negatywne zachowania kierowców na przejazdach, Polskie Linie Kolejowe już dwunasty rok prowadzą kampanię społeczną Bezpieczny przejazd - "Szlaban na ryzyko!".
Autor: ank/mz