Znaczne przekraczanie prędkości, niestosowanie się do znaków, wyprzedzanie na trzeciego, w końcu jazda pod wpływem alkoholu - to tylko niektóre pozycje na długiej liście grzechów polskich kierowców. Ostatnio prawdziwą plagą są jednak piraci drogowi, którzy nie bacząc na innych i na zagrożenie jakie niosą, pędzą swoimi autami pod prąd. Świadczą o tym zdjęcia i filmy, które na bieżąco otrzymujemy na Kontakt 24. Sprawie przyjrzał się reporter "Faktów" TVN.
"W Polsce obowiązuje ruch prawostronny. Jeżeli mamy drogę dwujezdniową, musimy korzystać z prawej jezdni"- przypomina podinsp. Władysław Szydłowski z Komendy Powiatowej Policji w Tarnowie. Niestety, mimo licznych apeli i ścigania piratów dopuszczających się jazdy pod prąd, nie widać poprawy. Świadczy o tym m.in. liczba materiałów, które otrzymujemy na Kontakt 24. Oto niektóre z nich:
"Takich zdarzeń, gdzie dochodzi do jazdy pod prąd, jest coraz więcej. Góruje tu i zbiera żniwo brawura, głupota i nieprzestrzeganie prawa" - ocenia mł. insp. Józef Klimczewski, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Kara za takie wykroczenie to minimum 500 zł i 6 punktów karnych. W skrajnych przypadkach kierowca może stracić prawo jazdy.
Jak powinien zachować się kierowca, który nagle zauważy pędzące wprost na niego auto?
Według kierowcy rajdowego Leszka Kuzaja, ratunkiem może być ucieczka lub ostre hamowanie. "Należy zjechać zdecydowanym ruchem oczywiście, jeżeli mamy gdzie. Jeżeli nie, no to długie światła i hamujemy" - mówił w "Faktach" TVN.
Autor: mmt//tka