Na łódzkim odcinku S8 spłonął samochód. - Cztery gaśnice i nic nie pomogło - przyznał kierowca jednego z aut, który pomagał ugasić pożar. Zdjęcia płonącego samochodu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Samochód jechał w kierunku Wrocławia. Nagle, na 130. kilometrze, między węzłami Złoczew - Wieluń, spod auta zaczął wydobywać się dym.
- Kierowca i pasażer sami próbowali gasić auto. Pomagali też przejezdni kierowcy - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 mł. bryg. Dariusz Górecki z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wieruszowie.
- Zatrzymaliśmy się, gdy ogień był mały. Cztery gaśnice i nic nie pomogło - przyznał jeden z kierowców, Jacek Truszczyński, od którego otrzymaliśmy zdjęcia.
Zadzwonili po pomoc. - Gdy przyjechaliśmy na miejsce, całe auto było w ogniu - mówił mł. bryg. Dariusz Górecki z wieruszowskiej straży. Na miejscu były cztery zastępy. Nikomu nic się nie stało.
- Przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej - dodał strażak.
Autor: ank/popi