- Nie słychać śmiechów ani nawet głośnych rozmów, ludzie rozmawiają półszeptem, modlą się i śpiewają - mówi Kontaktowi 24 o atmosferze w austriackim Grazu pani Agnieszka. W sobotę 26-letni mężczyzna wjechał tam samochodem w tłum ludzi, potem atakował przechodniów nożem. Zginęły trzy osoby, a 34 zostały ranne.
W sobotę 26-letni Austriak bośniackiego pochodzenia, znany wcześniej ze skłonności do przemocy, wjechał samochodem w tłum ludzi w Grazu w południowo-wschodniej Austrii. Zabił trzy osoby, w tym małe dziecko, a po wyjściu z pojazdu zaczął atakować przechodniów nożem. Ranne zostały łącznie 34 osoby.
Dramatyczne wydarzenia dotknęły całą Austrię, a na ulicy Herrengasse, gdzie doszło do tragedii zbierają się tłumy ludzi, którzy chcą upamiętnić zmarłych. Jedną z takich osób jest pani Agnieszka, Polka mieszkająca w Grazu, która na Kontakt 24 przesłała zdjęcia i opisała, jaka atmosfera panuje w mieście.
Miasto w stanie gotowości
- Herengasse jest pełna ludzi, którzy wiedzą, jak uszanować te wyjątkowe chwile. Nie słychać śmiechów ani nawet głośnych rozmów, ludzie rozmawiają półszeptem, modlą się i śpiewają - relacjonuje. Na miejscu tragedii pojawiają się kolejne znicze i kartki z modlitwą lub słowami sprzeciwu wobec bezsensownej agresji.
Tragedię przeżywa całe miasto. - Ludzie zatrzymują się na chwilę zadumy w wielu miejscach, pod kościołami, wzdłuż Herengasse i na Hauptlatz - opowiada Reporterka 24. Z jej relacji wynika, że w sobotę w Grazu można było poczuć atmosferę zagrożenia. - W całym mieście w stan gotowości postawione zostały patrole policji i karetki. Wszystkie lokale zarówno na głównym placu jak i odchodzących od niego uliczkach zostały pozamykane - kończy pani Agnieszka.
Autor: sc/sk