Po sześciu godzinach oczekiwania pasażerowie, którzy od rana koczowali na lotnisku w Katowicach wylecieli na Teneryfę. Powodem opóźnienia okazało się... paliwo, a właściwie jego brak. Jedna z firm nie wywiązała się z umowy z przewoźnikiem. Na miejsce trzeba było sprowadzić cysternę z Krakowa. "Mieliśmy być na Teneryfie, wylądowaliśmy w Katowicach. Nie wiemy czy wylecimy" - pisali we wtorkowy poranek na skrzynkę Kontaktu 24 zaniepokojeni internauci. "Turyści wylatujący rano z Warszawy na Teneryfę z biura Neckermann, zostali wysadzeni w Katowicach. Poproszono ich o zabranie bagażu podręcznego i nie wiadomo co się dzieje z samolotem" - napisał na skrzynkę Kontaktu 24 @Paweł. "Lot z Warszawy miał być lotem bezpośrednim na Teneryfę. Tymczasem wylądowaliśmy w Katowicach. Wymieniła się cała załoga. Wyproszono nas z samolotu, nie udzielają żadnych informacji" - wtórował mu @Wojciech.
Jak tłumaczył w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 Cezary Orzech, rzecznik prasowy Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego S.A., samolot miał w Katowicach zatankować. Jego wylot zaplanowano na godzinę 7.15. Jak się okazało, wylecieć nie mógł, bo jedna z firm dostarczających paliwo nie wywiązała się z umowy z przewoźnikiem.
...bo zabrakło paliwa "Na lotnisku są dwie firmy które obsługują samoloty i dostarczają paliwo. Jedna z tych firm, z którą przewoźnik miał podpisaną umowę, nie wywiązała się z obowiązku. Po prostu zabrakło im paliwa. Musieli je ściągnąć z innego miejsca" - tłumaczył Cezary Orzech na antenie TVN24. Jak dodał na miejsce sprowadzono cysternę z Krakowa. "Paliwo jest już tankowane. Pasażerowie wkrótce będą mogli polecieć" - zapewniał rzecznik przed godziną 11.
Koczują od 7 rano "Wciąż tkwimy na lotnisku. Zabrakło paliwa" - poinformował w południe @Dariusz, jeden z pasażerów oczekujących na wylot. "Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle wylecimy" - dodał. Jak wyjaśniał po godzinie 12 Cezary Orzech, do szczęśliwego finału zabrakło około tony paliwa. "Paliwo jest na lotnisku, ale teraz zainteresowane strony muszą się jakoś dogadać. Trwa robota papierkowa" - stwierdził rzecznik.
Kilka minut przed godziną 13 otrzymaliśmy informację, że sytuacja najprawdopodobniej zakończy się szczęśliwie. "Pasażerowie zostali poproszeni do odprawy" - powiedział Cezary Orzech. O 13, po sześciu godzinach nerwów i czekania, samolot wystartował.
Autor: kde/jaś