Wznowiono poszukiwania 30-letniego mieszkańca woj. mazowieckiego, uczestnika wyprawy tratwą. W sobotę mężczyznę porwał silny nurt rzeki po tym, jak tratwa przewróciła się na rzece Biebrza. W wodzie znalazło się sześć osób. Cztery z nich zdołały o własnych siłach wyjść na brzeg, jednej pomogli strażacy. Pierwszą informację o zdarzeniu dostaliśmy na Kontakt 24.
Około godziny 9.30 trzy grupy wodno-nurkowe podlaskiej straży pożarnej wznowiły poszukiwania 30-letniego mieszkańca woj. mazowieckiego, który w sobotę wraz z pięcioma innymi osobami spadł z tratwy.
"Ekipa z Augustowa zajmuje się poszukiwaniami wzdłuż jazu, nurkowie z Suwałk i Grajewa przeszukują teren rzeki wzdłuż brzegów" - poinformował Marcin Janowski, rzecznik podlaskiej straży pożarnej.
W akcji bierze też udział ochotnicza straż pożarna, która wyposażona w łodzie przeszukuje pozostały teren.
"Przewidujemy, że dziś uda się nam przeszukać od 5 do 10 kilometrów wzdłuż biegu rzeki" - zapowiedział Marcin Janowski.
Kolejny dzień poszukiwań zaginionego
W sobotę poszukiwania trwały ok. 5 godzin. Według strażaków nurt rzeki mógł znieść go w dół Biebrzy, ale nurkowie przeszukiwali także miejsce zdarzenia.
W poszukiwaniach wzięło udział kilkudziesięciu strażaków, w tym specjalistyczne jednostki poszukiwawcze nurków z Augustowa, Suwałk i Grajewa.
Jak relacjonował na antenie TVN24 reporter Adam Krajewski, poziom wody w Biebrzy był bardzo wysoki. Ściągnięto cztery duże łodzie strażackie, które krążyły po rozlewiskach w poszukiwaniu zaginionego mężczyzny.
Silny nurt porwał tratwę
"Do zdarzenia doszło w sobotę w pobliżu miejscowości Dębowo nad rzeką Biebrzą" - poinformował w rozmowie z nami kpt. Marcin Janowski.
Jak relacjonował na antenie TVN 24 Adam Krajewski, był to turystyczny spływ, w którym uczestniczyło sześć osób - trzy kobiety i trzech mężczyzn. "Silny nurt rzeki ściągnął tratwę do jazu i tam odwróciła się do góry dnem, a osoby które na niej były, znalazły się pod wodą" - relacjonował w sobotę reporter.
Jak dodał, cztery osoby wydostały się o własnych siłach na brzeg. Jeden mężczyzna zdołał uchwycić się jazu i po kilku godzinach uwolnili go strażacy. Śmigłowcem został przetransportowany do szpitala. Był silnie wychłodzony. Jeden mężczyzna pozostaje zaginiony.
Autor: db/mj