- Dostaliśmy bardzo szybko informację od znajomych, że prawdopodobnie będzie potrzebna pomoc, dlatego wzięliśmy koce i pojechaliśmy na wybrzeże, zobaczyć co się dzieje - relacjonował pan Krystian, Reporter 24. U wybrzeży Norwegii, na statku wycieczkowym z ponad 1300 osobami na pokładzie doszło do awarii silnika. Służby zarządziły powietrzną ewakuację. Zdjęci z z trwającej od soboty akcji ratunkowej otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do awarii doszło w sobotę u zachodnich wybrzeży Norwegii. Na pokładzie Viking Sky znajdowało się 1373 osób.
Stacja NRK pokazała ujęcia wycieczkowca, spychanego przez sztormowe fale w kierunku niebezpiecznego odcinka wybrzeża o nazwie Hustadvika, gdzie znajduje się wiele skalistych wysepek i podwodnych raf.
Jak podała służba ratownictwa morskiego południowej Norwegii, z powodu problemów z napędem statek wezwał pomoc i dryfuje w stronę lądu. Do akcji ratunkowej skierowano kilka śmigłowców i jednostek pływających. Przebywający na wybrzeżu świadek powiedział NRK, że statek zdołał częściowo odzyskać zdolność manewrową.
"Wzięliśmy koce i pojechaliśmy na wybrzeże"
Akcję ratunkową obserwował między innymi pan Krystian, który przebywa w Norwegii na urlopie. Jak relacjonował, w hotelu, w którym przebywa dowiedział się, że prom ma problemy z wypłynięciem.
- Dostaliśmy bardzo szybko informację od znajomych, że prawdopodobnie będzie potrzebna pomoc, dlatego wzięliśmy koce i pojechaliśmy na wybrzeże, zobaczyć co się dzieje. Na miejscu było bardzo dużo ludzi, wszyscy czekali na rozwój wypadków. To był sam początek, kiedy pierwszy śmigłowiec podleciał do statku wycieczkowego - relacjonował Reporter 24.
- Najpierw kilka jednostek pływających próbowało się dostać w pobliże tego statku, jednak z powodu wiatru nie byli podejmowani żadni ludzie do ewakuacji, śmigłowce podlatywały i próbowały oprzeć się kołami i zawisnąć w powietrzu tuż nad kominem. Stamtąd ludzie zostali podejmowani na linach - dodał.
Jak podsumował pan Krystian, to, że cała społeczność zebrała się na wybrzeżu z chęcią pomocy, było dla niego, jako Polaka, bardzo budującym doświadczeniem.
"Woda zaczęła się wlewać do środka"
Akcję ratunkową w sobotę wieczorem utrudniał silny wiatr, który według Norweskiego Instytutu Meteorologicznego wiał z prędkością 86 kilometrów na godzinę. Zdjęcia i filmy publikowane przez pasażerów w mediach społecznościowych pokazują przesuwające się z impetem meble na pokładzie promu i fale osiągające nawet 8 metrów wysokości.
- Jedliśmy lunch, kiedy zaczęło trząść. Wiatr zbił szyby i woda zaczęła wlewać się do środka. To był istny chaos. Podróż śmigłowcem wolałbym zapomnieć - powiedział amerykański pasażer John Curry w rozmowie ze stacją NRK. - Drzwi wodoszczelne zaczęły przeciekać. Woda zaczęła wlewać się do środka. Teraz mamy wodę tu wszędzie, na podłodze - relacjonował na nagraniu jeden z pasażerów wycieczkowca.
Na pokładzie statku było 915 pasażerów, spośród których większość to obywatele Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Na pokładzie był także obywatel Polski. Jak podała agencja Reutera, łącznie z załogą na pokładzie Viking Sky znajdowało się 1373 osób. Śmigłowce ratunkowe ewakuowały ponad 400 osób. 17 z nich przetransportowano do szpitala.
W niedzielę po południu wycieczkowiec wpłynął do portu w Molde. Viking Sky był holowany przez trzy statki pomocnicze.
Autor: dd, MWS, mb/ak / Źródło: tvn24.pl, TVN Meteo, Kontakt 24