- Wszędzie było dużo policji i służb specjalnych. W oczy rzuciły mi się powybijane szyby, krew i ogólne przerażenie - relacjonuje w rozmowie z Kontaktem 24 pan Przemysław, który przebywa w Izraelu. 29-letni mężczyzna zaczął tam strzelać do przechodniów, zginęły dwie osoby.
Do zamachu doszło w piątkowe popołudnie przed popularnym centrum handlowym Dizengoff Center w Tel Awiwie. Napastnik otworzył ogień z karabinu automatycznego, dwie osoby zginęły, a siedem zostało rannych.
Napastnik zaatakował ludzi spacerujących ulicą, niedaleko wejścia do centrum handlowego. W hotelu, niedaleko od miejsca, gdzie doszło do tragedii, mieszka pan Przemysław, turysta z Polski.
- Nie słyszałem samych strzałów, ale w pewnym momencie zaczęło latać dużo helikopterów i jeździć dużo karetek - opowiada w rozmowie z Kontaktem 24. Mężczyzna w Izraelu przebywa od poniedziałku.
Sprawca poszukiwany
- Gdy przechodziłem obok miejsca zamachu, w oczy rzuciły mi się powybijane szyby, krew i ogólne przerażenie. Było bardzo dużo służb. Wydane zostało zarządzenie, by ludzie jak najszybciej udali się do swoich domostw - zrelacjonował.
Policja nadal nie potwierdziła informacji o schwytaniu sprawcy. Wiadomo, że jest to 29-letni Arab obywatel Izraela. Funkcjonariusze obstawili wszystkie ulice w promieniu od kilkuset metrów od galerii handlowej. W rezultacie duża części centrum Tel Awiwu jest zablokowana. Trwa obława na zamachowca. - Rzeczywiście jest tu dużo służb. Ludzie jednak wyszli już do restauracji, siedzą i zwyczajnie spędzają czas - zakończył pan Przemysław.
Autor: sc/popi