"To było zdecydowanie najsilniejsze trzęsienie ziemi w ciągu ostatniego miesiąca. Wróciły wszystkie negatywne wspomnienia i obawy, szczególnie przed tsunami" - relacjonował dziś w poranku 24 Marek Gajewski, Reporter 24 przebywający w japońskiej Jokohamie. "Wszyscy obawiali się fali, że znów przyjdzie i znów zniszczy" - mówił o kolejnym trzęsieniu ziemi, które wczoraj nawiedziło Japonię. Zginęły w nim dwie osoby, kilkadziesiąt zostało rannych.
W okolicy Tokio mieszka także Reporter 24, Adam Kalbarczyk. Jego wczorajsze wstrząsy zastały w domu. "Oglądaliśmy z żoną telewizję i nagle pojawiło się ostrzeżenie o trzęsieniu ziemi. Zaczęsliśmy się przygotowywać i po około minucie czy dwóch nastąpiły wstrząsy" - relacjonował na antenie TVN24.
W samej stolicy Japonii przebywa natomiast Reporter 24, Marcin Konkołowicz. "Kiedy usłyszałem alarm, byłem w Tokio i rozmawiałem przez telefon. Było to około 40 sekund przed odczuwalnymi wstrząsami, budynki trzeszczały..." - relacjonował wczoraj sytuację dla Kontaktu 24.
"Pierwszy wstrząs nastąpił około godziny 23:30. Chwilę później można było odczuć dwa słabsze. Od razu stanęły shinkanseny (red. sieć linii kolejowych), ale około północy wznowili ich ruch" - powiedział Reporter 24. "Było to około 40 sekund przed odczuwalnymi wstrząsami, budynki trzeszczały... Mieszkam w niskim budynku, ale koleżanka na Odaibie (tam, gdzie trzy tygodnie temu paliły się budynki w związku z trzęsieniem) mieszka na 12-piętrze i bardzo odczuła te wstrząsy. To typowe dla wysokich budynków" - tłumaczył Polak.
Powoli się rozkręcało...
"W Tokio nie było tak źle. Poza tym budynki są tutaj inaczej budowane niż w regionach mniej zurbanizowanych. Na początku pokazało mi siłe 5 w 7 stopniowej skali japońskiej. Coś takiego nie robi większego wrażenia, ale powoli się rozkręcało... Przedmioty zaczęły się ruszać coraz mocniej. Ciężko stwierdzić dokładnie ile to trwało - ale myślę, że około 30-60 sekund - bliżej tego drugiego raczej. Pod koniec odczuwalne było juz tylko takie bujanie, ale przez pierwsze sekundy trzęsło całkiem mocno" - relacjonował.
"Z kolei w Miyagi, według doniesień lokalnych mediów trzęsienie ziemi było o sile powyżej 6 st. w japońskiej skali. Poprzednie trzęsienie osiągnęło 7 st. w epicentrum czyli porównywalnie. Samo trzęsienie było pod dnem oceanu, było również głębiej niż ostatnie - na ok 40 km. Alarm tsunami został odwołany. Informacje o możliwej fali w Japonii podaje się po trzech minutach od wstrząsu" - dodał Reporter 24.
Służby w gotowości
Polak jest pod ogromnym wrażeniem organizacji podczas trzęsień w Japonii: "W ciągu zaledwie 45 minut od pierwszego wstrząsu, były już trzy konferencje prasowe TEPCO, JMA oraz biura premiera".
Pytany o to, jak zachowali się mieszkańcy podczas trzęsienia, powiedział: "Ludzie są bardziej wyczuleni na wstrząsy po ostatnim trzęsieniu. Można to zauważyć podczas wstrząsów w ciągu dnia. W restauracjach, gdzie przed trzęsieniami z 11 marca, nikt nie zwracał uwagi na odczuwalne w okolicach 3-4 stopni wstrząsy - teraz ludzie reagują zupełnie inaczej".
Duże obszary kraju bez prądu
Według relacji Reportera 24, wstrzymany jest ruch na niektórych autostradach w regionie Tohoku - tworzą się duże korki. Lokalne media podają także, że Fukushima nie jest obecnie zagrożona, schładzanie reaktorów trwa dalej. O stratach można mówić zapewne w Miyagi, Iweta i Sendai. Jak dodaje Polak, w prefekturach Miyagi, Akita i Aomori nie ma prądu.
Wstrząsy wtórne po 11 marca
Trzęsienie ziemi nawiedziło północno-wschodnią Japonię w czwartek późnym wieczorem lokalnego czasu. Miało siłę 7,4 w skali Richtera. Wstrząsy wystąpiły w prefekturach Miyagi oraz Iwate. Według japońskiej agencji meteorologicznej, były to wstrząsy wtórne po kataklizmie z 11 marca.
Autor: ja, dsz, aj/jaś