Auto jechało pod prąd drogą ekspresową S5 na wysokości miejscowości Kościan (Wielkopolskie). Mimo sygnałów ze strony innych, kierująca samochodem pędziła około 90 kilometrów na godzinę. Kobieta została ostatecznie zatrzymana przez policję, tłumaczyła, że się pomyliła. Nagrania niebezpiecznej sytuacji otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu na drodze ekspresowej S5 w kierunku Poznania, na wysokości miejscowości Kościan.
Reporter 24 wyprzedzał inny pojazd, ale kiedy kończył manewr, zauważył, że jadące przed nim auto hamuje i dynamicznie chowa się na prawy pas. Jak się okazało z naprzeciwka zbliżał się inny samochód, który jechał trasą pod prąd.
- Ledwo zdążyłem się schować przed wyprzedzone auto. Gdybym napotkał samochód jadący pod prąd podczas wykonywania manewru wyprzedzania, mogłoby dojść do tragedii - przyznał pan Dariusz.
"Jechała około 90 kilometrów na godzinę"
Jak relacjonował, za kierownicą nieprawidłowo jadącego pojazdu siedziała kobieta. - Jechała około 90 kilometrów na godzinę, ja jechałem ponad 100. Gdybyśmy się zderzyli, wszyscy byśmy fruwali. Nie przeżylibyśmy tego - podkreślił pan Dariusz.
Reporter 24 podejrzewał, że kierująca czerwonym samochodem osobowym źle wjechała na ślimaku prowadzącym do Czempina, który znajdował się 200-300 metrów od miejsca zdarzenia.
- Następny zjazd, który znajdowałby się na drodze kierującej kobiety i na którym mogłaby zawrócić, znajdował się jakieś 15 kilometrów dalej. Zdążyłem tylko mrugnąć światłami, żeby dać sygnał, że jedzie źle, ale chyba się tym nie przejęła - wyjaśnił mężczyzna.
Zaznaczył, że jadąca pod prąd miała szanse zawrócić na pasie zieleni, ale tego nie zrobiła. Pan Dariusz zgosił tę sytuację służbom.
"Wyglądało, jakby ktoś celowo jechał pod prąd"
Świadkiem tego zdarzenia był również pan Marcin.
- Jechałem z Wrocławia, kiedy nagle zobaczyłem, że moim pasem, z naprzeciwka, wprost na zderzenie czołowe nadjeżdża ford. Zahamowałem, a kierowca za mną - myśląc chyba, że będę wjeżdżał na zjazd - przez chwilę próbował mnie wyprzedzić, ale na szczęście również zdążył zobaczyć tego forda - relacjonował.
- Kierowcy trąbili, ja też zacząłem, ale ta osoba zupełnie nie reagowała, parła do przodu, wprost na czołowe z każdym następnym samochodem, nie próbując zwalniać, unikać czy zjechać na pobocze. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby ktoś celowo jechał pod prąd. Zwłaszcza, że kiedy się mijaliśmy, obok był zjazd, a ta osoba nie skorzystała z tej okazji, tylko cały czas jechała przed siebie - opisywał sytuację.
Mężczyzna zgłosił sprawę na policję. - Zaraz, jak tylko się minęliśmy, zadzwoniłem na policję. Powiedziano mi, że już o tym wiedzą i będą próbować ten samochód zatrzymać. Dla pewności, jeszcze po dojeździe do domu, przesłałem film z całego zajścia na skrzynkę Stop Agresji Drogowej, ale nie wiem, czy udało się znaleźć tę osobę - przyznał.
Tłumaczyła, że się pomyliła
Policji udało się namierzyć, a następnie zatrzymać kierującą fordem.
Młodszy inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu przekazał, ze funkcjonariusze uniemożliwili jej dalszą podróż na wiadukcie w Kościanie.
- Tłumaczyła, że się pomyliła, A gdy zorientowała się, że jedzie niewłaściwym pasem i tak postanowiła kontynuować - relacjonował rzecznik prasowy. Dodał, że w ten sposób kobieta pokonała ponad 30 kilometrów. Sprawa zostanie skierowana do sądu, a policja zatrzymała kierującej prawo jazdy.
Autor: ek, est, bż/ tam,popi / Źródło: Kontakt 24, tvn24.pl