"To jest mała rewolucja w telewizji" - takimi słowami reporter TVN24 Rafał Stangreciak opisał powstanie Kontaktu 24. Wraz z innym dziennikarzem Aleksandrem Przybylski tłumaczyli, jak ważne przy interwencjach programu "Prosto z Polski" są materiały przesyłane przez internautów i widzów na Kontakt 24. "Mamy dowody i to jest ważniejsze, niż jakość nagrania" - zaznaczali.
Rafał Stangreciak opowiadał w studio TVN24 m.in. o jednej ze spraw poruszonych dzięki Kontaktowi 24. Dziennikarz programu "Prosto z Polski" interweniował w kwestii psa bitego przez swojego właściciela.
"Dowód, że to nie są puste słowa"
"Materiały dowodowe przysłały nam dwie sąsiadki mężczyzny. Nagrania nie były dobrej jakości, ale to już był dla nas sygnał, że coś się dzieje, że to nie są puste słowa. Następnego dnia tam pojechaliśmy" - opisywał Stangreciak. Właścicielowi czworonoga postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzęciem, a pies został przebadany i jest pod opieką pogotowia zwierzęcego.
Dziennikarzowi programu "Prosto z Polski" mocno zapadła w pamięć również sprawa lekarza pogotowia ratunkowego z Lublina. "Nie wiadomo, czy jeździł do pacjentów pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Ale dzięki załodze karetki, która nagrała odurzonego sanitariusza, udało się ustalić, że nie jest on w stanie pomagać pacjentom" - wyjaśniał Stangreciak.
Jak tłumaczył reporter, powstanie Kontaktu 24 bardzo ułatwiło skuteczność dziennikarskich interwencji. "To jest mała rewolucja w telewizji. Kiedyś ludzie dzwonili, my musieliśmy pojechać, przyczaić się, nagrać i sprawdzić. A tu mieliśmy konkretny dowód, nie jechaliśmy z pustymi rękoma" - argumentuje dziennikarz.
"Trzeba mieć tupet i zimną krew"
"Dzięki temu, że ludzie wysyłają nam filmy i zdjęcia, możemy szybciej interweniować. Czasami te materiały są jedynym dowodem. Nie zawsze uda nam się nagrać to, co ci ludzie widzieli. A mając przy sobie telefon, kamerę, to wtedy możemy zacząć działać" - wyjaśniał Aleksander Przybylski, reporter TVN24.
Za przykład podał sprawę mężczyzny, który nagrał policjantów, próbujących zastraszyć go w radiowozie. "Trzeba mieć tupet, zimną krew. Wtedy można udokumentować nadużycia władzy" - mówił reporter.
70 proc. tematów "Prosto z Polski" jest z Kontaktu 24
"Ludzie przez te wszystkie lata dojrzewają i mają świadomość, że telewizja musi mieć nagranie, obraz, dźwięk. 70 proc. materiałów w 'Prosto z Polski' to są materiały z Kontaktu 24" - szacował Rafał Stangreciak.
Dziennikarz przekonywał, że jakość materiałów, to rzecz drugorzędna, najważniejsze jest samo wykonanie czynności. "Pamiętam, jak 90 proc. materiału w reportażu było nagrane telefonem komórkowym. Jakość nie była zadowalająca, ale najważniejsze było to, że udało się przedstawić problem i później go rozwiązać. Musimy mieć dowód" - podsumowuje reporter.
Autor: aj//ŁUD