Dwie klacze zginęły z gospodarstwa w Dorotowie k. Piotrkowa Trybunalskiego (woj. łódzkie). Informację i zdjęcia przesłała na Kontakt @lena221188, ich właścicielka. "Bardzo prosimy o informację. Może ktoś je rozpozna?" - napisała. Gospodarze wykluczają, aby zwierzęta oddaliły się same, są przekonani, że to sprawka koniokrada.
"Ktoś przyjechał po nie w nocy, załadował na samochód i odjechał" - powiedział w rozmowie z Kontaktem pan Zdzisław, właściciel gospodarstwa. Zwierzęta zamykane na noc były w stajni, więc trudno byłoby im uciec. Jest pewny, że koniokrad przyjechał między godz. 1 a 4 rano. "Do 1 w nocy córka była na dworze, ja sam o 4 poszedłem do stajni. Koni już nie było" - wyjaśnił.
"Bardzo prosimy dobrych ludzi o pomoc" - napisała córka pana Zdzisława, @lena221188. Gospodarze do skradzionych koni byli bardzo przywiązani, traktowali je jako zwierzęta domowe, nie używali do pracy w polu.
Wartość zwierząt to ok. 10 tys. zł. Obie klacze były rasy koń śląski. Karo-gniada klacz to Baśka, ma 13 lat, a młodsza, 3-letnia Laguna jest kasztanką.
"Lokalna policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie" - powiedział asp. Sławomir Szewczyk z policji w Piotrkowie Trybunalskim. Jak dodał na terenie gminy Sulejów, gdzie położony jest Dorotów, nie dochodziło do tej pory do kradzieży koni.
Autor: ap/jaś