Tysiące polskich ciężarówek utknęło na rosyjsko-białoruskiej granicy, drugie tyle wraca do swoich baz. To skutek nieprzedłużenia zezwoleń na międzynarodowe przewozy drogowe do Rosji. Właściciele firm transportowych obawiają się bankructwa, a przedstawiciele polskiego Ministerstwa Infrastruktury z Ministerstwem Transportu Rosji spotkają się dopiero 27 stycznia. Jak dowiedzieliśmy się w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, w drodze jest już pomoc dla polskich tirowców.
Naszą redakcję zaalarmowali zdezorientowani kierowcy, którzy od kilku dni stoją na przejściach granicznych. Jeden z nich wysłał zdjęcia z granicy rosyjsko-białoruskiej.
Na przejściu granicznym w Krasnej Górce (granica rosyjsko-białoruska) od połowy stycznia stoją ponad trzy tysiące samochodów ciężarowych - szacują polscy kierowcy. Kończy im się paliwo, prowiant i pieniądze na zakup chociażby butelki wody.
Rosja stawia trudne warunki
15 stycznia polskim kierowcom wygasły pozwolenia na wjazd na terytorium Rosji. Negocjacje w tej sprawie prowadzi Ministerstwo Transportu Federacji Rosyjskiej i polskie Ministerstwo Infrastruktury. Ostatnia runda rozmów w ramach polsko–rosyjskiej Komisji Mieszanej ds. międzynarodowych przewozów drogowych odbyła się w Warszawie 12 stycznia. Kolejne spotkanie zaplanowano dopiero na 27 stycznia.
Jak informuje Główny Inspektorat Transportu Drogowego, rozmowy zakończono bez ustaleń ze względu na trudną do zaakceptowania przez delegację polską propozycję strony rosyjskiej, dotyczącą ograniczenia ilości zezwoleń na przywozy do/z krajów trzecich, co nie odpowiadało oczekiwaniom polskich przewoźników.
"W rozmowach polsko – rosyjskich biorą również udział przedstawiciele przewoźników polskich. Również oni przedstawiają stanowisko, że zgoda na warunki redukcji limitów przewozowych na rok 2011, proponowanych przez stronę rosyjską, pogorszy możliwości prowadzenia działalności przewozowej dla firm polskich" - przeciągjące się negocjacje w oficjalnym piśmie tłumaczy Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministra Infrastruktury.
Opieszałość Rosjan
O sytuacji swoich kierowców zaalarmowała nas Adrianna Janeda, przedstawicielka polskiej firmy transportowej, której samochody utknęły na granicy.
"To nie jest zaskoczenie, że pozwolenia wygasły. Gdyby jednak Rosjanie nie przedłużyli odprawy, samochody dawno byłyby w naszej bazie" - powiedziała w rozmowie z nami Janeda. "Efekt jest taki, że kierowcy bez ładunku stoją na przejściu od 15 stycznia i gdyby nie opieszałość rosyjskich celników, dotarliby już do swoich domów" - dodała.
Kierowcy porzucają tiry
Jeden z kierowców, który jest na miejscu przyznał, że sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna.
"Niektórym skończyły się pieniądze i jedzenie, dlatego wspólnie z pozostałymi organizujemy zbiórki i wspieramy się nawzajem" - powiedział pan Krystian. "Od tygodnia nie korzystaliśmy z prysznica, w sklepie na parkingu nie można kupić większej niż pół litrowej butelki wody. Każdy z nas marzy o normalnym śnie i kąpieli. Jeden z moich kolegów nie wytrzymał ciśnienia i kilka godzin temu porzucił samochód i na własną rękę wraca do domu" - dodał.
Redakcja Kontaktu 24 rozmawiała z działaczami polskiego Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w drodze są już osoby, które pomogą Polakom uwięzionym na granicy. Mają im przywieźć m.in. żywność.
Autor: eg//ŁUD