- Światła aż raziły w oczy - relacjonował pan Szymon, który zarejestrował, jak kierowcy samochodów osobowych przejeżdżają przez przejazd kolejowy mimo czerwonego światła. Policja będzie próbowała namierzyć właścicieli samochodów i ukarać ich mandatami. Nagranie z Lędzin (Śląskie) otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do zdarzenia doszło na strzeżonym przejeździe kolejowym w Lędzinach pod Bieruniem 30 grudnia około 14.30.
- Światła aż raziły w oczy - mówił pan Szymon, który przesłał nagranie z kamerki samochodowej, ilustrujące sytuację.
Widzimy pulsujące z daleka czerwone światła przed przejazdem. Pan Szymon zwalnia i zatrzymuje się, ale kierowca przed nim i kierowcy jadący z naprzeciwka nic sobie nie robią z ostrzeżeń. Jadą dalej.
Najbardziej szokujące jest zachowanie ostatniego nagranego kierowcy, który wyjeżdża z bocznej uliczki i postanawia wjechać na przejazd w momencie, gdy już opadają szlabany.
- Nie byłem zaskoczony, bo to się często zdarza. Ale w głowie się nie mieści, jak można być takim niepoważnym. Staliśmy przed rogatkami trzy minuty. Ci kierowcy, którzy przejechali na zakazie, zaoszczędzili trzy minuty, ryzykując swoim i czyimś życiem - dodał pan Szymon.
Policjanci grożą mandatami
- To wykroczenie, nie zostawimy tak tego - mówiła po obejrzeniu filmiku asp. szt. Katarzyna Skrzypczyk, rzeczniczka z Komendy Powiatowej Policji w Bieruniu. - Po konsultacji z policjantami z ruchu drogowego ustaliliśmy, że co najmniej pięciu kierowców złamało przepisy ruchu drogowego. Będziemy próbowali odczytać rejestracje i dotrzeć do właścicieli samochodów - skwitowała.
Jak dodała, tym, którzy zignorowali czerwone światło i wjechali na przejazd, grozi sześc punktów karnych oraz mandat w wysokości od 300 do 500 złotych. Natomiast kierowcy, który wjechał pod zapory dodatkowo 4 punkty karne i mandat.
"Wręcz prowokował tragedię"
- To jeden z podstawowych błędów kierowców, które prowadzą do wypadków na przejazdach - podsumował Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. - Kierowca stworzył realne zagrożenie w ruchu drogowym i kolejowym, ponieważ starcie z pociągiem mogło skutkować wykolejeniem i obrażeniami nie tylko dla kierowcy i pasażerów samochodu, który łamie zasady bezpieczeństwa, ale także dla pozostałych – stojących na przejeździe - dodał.
Zdaniem Siemieńca kierowca nie tylko zlekceważył wszystkie sygnały i zabezpieczenia. - Wręcz prowokował tragedię - ocenił rzecznik PKP PLK.
- Życie i przykłady pokazują, jak bardzo trzeba przypominać, że rozsądek powinien wygrywać z pośpiechem i brawurą - nadmienił.
Autor: ok,mag/ks,ak / Źródło: Kontakt 24/ tvn24.pl