"Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków?" - między innymi takie pytanie chcą zadać Polakom organizatorzy akcji "Ratuj maluchy i starsze dzieci też" w trakcie referendum. Kwestia posyłania maluchów do szkoły wywołała wśród naszych internautów burzliwą dyskusję. "Szkoła w ogóle nie jest przygotowana do kształcenia maluchów" - stwierdziła internautka @jolka. "Tutaj, gdzie mieszkam, dzieci nie chodzą do przedszkola. Snują się po ulicy, nawet takie 2-3-letnie, bo nie ma się kto nimi zająć" - ripostował inny internauta.
Inicjatywa "Ratuj maluchy i starsze dzieci też" miała na celu zebranie 500 tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków. Jak można przeczytać na stronie internetowej Rzecznika Praw Rodziców, do tej pory pod wnioskiem podpisało się prawie 519 tysięcy osób. Akcja trwa nadal, mimo że cel został osiągnięty. Teraz Sejm musi rozpatrzyć wniosek o referendum i podjąć decyzję o jego ewentualnym przeprowadzeniu.
Organizatorzy chcą, by w trakcie referendum Polacy odpowiedzieli na m.in. takie pytia: "Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków?", "Czy jesteś za przywróceniem ośmiu lat szkoły podstawowej i czterech lat liceum oraz przywróceniem w liceach pełnego kursu historii?".
Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków?
Za obowiązkiem szkolnym dla sześciolatków jest internauta @havranek, który sam w tym wieku zaczął edukację. Dziś ma 30 lat i jest zadowolony z decyzji rodziców. "Jakoś nie popadłem w nerwicę i nie miałem zmarnowanego dzieciństwa. Zaangażowanie celebrytów w tę akcję uważam za śmieszne. Czy taka Cichopek to jakiś autorytet? Autorytetem jest moja babcia, która wychowała 4 dzieci i 9 wnucząt. Dzieci w wieku 5-6 lat same garną się do nauki. Zamiast marnować czas, na jakieś bzdurne zabawy trzeba wykorzystać to, że mózg dziecka w tym wieku jest tak bardzo chłonny. To jest ten okres, kiedy dziecko już nauczyło się siedzieć, chodzić czy mówić i nagle serwowany mu jest zastój. Bo zamiast iść 'za ciosem' w dalszym rozwijaniu umiejętności marnuje się ten rok czy dwa zanim dziecko pójdzie do szkoły. A zmarnowanego czasu cofnąć się już nie da".
Podobne zdanie ma @Wojciech, który uważa, że argument o zabieraniu sześciolatkom dzieciństwa jest nieuzasadniony. "Głosy rodziców o zabieraniu dzieciństwa są kompletnie bez sensu, bo posyłając 7-latka do szkoły i tak zabierają dzieciństwo mnóstwem zajęć trwających całe popołudnia. Wygodnych dla rodziców - bezcelowych - korepetycji. Matematykę, fizykę, język polski i inne przedmioty na poziomie szkoły podstawowej to rozwiązywałem z mamą w domu a nie na płatnych zajęciach i ani praca ani trójka mojego rodzeństwa nie przeszkadzało rodzicom w tym, żebyśmy byli zadbani, nauczeni i mieli czas na zabawę z rówieśnikami" - przestawił swój punkt widzenia @Wojciech.
Internautka @aga oceniła, że posyłanie sześciolatków do szkoły to dobry pomysł, jednak jej zdaniem szkoła powinna być przystosowana do wieku dziecka a nauczyciele gotowi na naukę przez zabawę. "Dzieci 6-letnie nie mogą się uczyć na dwie zmiany, korzystać z toalet tych samych co uczniowie klas szóstych a po powrocie ze szkoły odrabiać lekcje przez trzy godziny i nosić plecaki ważące kilka kilogramów" - wyliczała @aga.
Za posyłaniem dzieci o rok wcześniej do szkoły jest również internautka podpisująca się nickiem @Matka_Polka, która ma dwóch synów. "Też posłałam dwóch synów wcześniej do szkoły i nie wyobrażam sobie, żeby dzisiaj byli rok niżej. Bez żadnych problemów uczą się (sami bez mojej pomocy), bo są przygotowani do takiej pracy" - napisała @Matka_Polka i dodała: "Wszystko zależy od rodziców i od tego co robili, gdy dzieciak miał 3, 4 latka. Czy siedział przy komputerze czy też miał coś ciekawszego do roboty".
"Tutaj, gdzie mieszkam, dzieci nie chodzą do przedszkola. Snują się po ulicy, nawet takie 2-3-letnie, bo nie ma się kto nimi zająć. Myślę, że pójście do szkoły w wieku sześciu lat wyszłoby im na dobre. To szansa dla tych dzieci. Moje dziecko chodziło do przedszkola, potem poszło do zerówki w szkole mając sześć lat i żadna krzywda go nie spotkała" - broniła pomysłu @ehh.
Podobnego zdania był @Krzysztof. "Ja wysyłam mojego 6-letniego syna do szkoły. Szkoła, do której idzie jest do tego przystosowana, a on sam chce do niej iść. Wydaje mi się, że to zależy od dziecka, czy jest gotowe i od szkoły, czy jest przygotowana. Powinien na zawsze pozostać wybór wieku, w którym dziecko idzie do szkoły, bo każde jest inne" - napisał @Krzysztof.
Także @mama popiera wcześniejsze rozpoczęcie nauki. "Też mam dzieci w tym wieku. Nikt nie wyrzucał ich ze świetlicy przed 17. Są dwie świetlice, to kwestia organizacji. Pewnie są szkoły nieprzystosowane do dzieci. Te trzeba omijać. Niech upadną" - napisała @mama. "Dzieci starsze w przedszkolu się nudzą. 5-latek naprawdę chłonie wiedzę, marzy o pójściu do szkoły. Ludzie, jeżeli 5-latek nie potrafi sam jeść, wiązać butów, sam się ubrać to jest to WASZA wina. Nie liczcie na to, że szkoła Wam w tym pomoże. Zainteresujcie się wcześniej dzieckiem, a nie dopiero w momencie jak idzie do szkoły. Boicie się , że będziecie musieli zabrać się w końcu do roboty" - apelowała.
"Szkoła nieprzygotowana na maluchy"
Zdaniem @tradycji nie trzeba posyłać dzieci do szkoły wcześniej, tylko trzeba zmienić metody nauczania: "Trzeba uczyć mądrze. Metody testów nie uczą i nie sprawdzają faktycznej wiedzy, a jedynie uczą sprytu. Nie uczą myślenia i kojarzenia faktów, a także samodzielnej odpowiedzi. Poza tym testy przez podawanie odpowiedzi do wyboru są jednocześnie podpowiedziami" - oceniła aktualny system nauczania @tradycja. Jak dodała, dawne metody nauki i egzaminy ustne powinny powrócić: "dawne metody, książki i zeszyt, do którego przepisywało się treść zadania (niezależnie od przedmiotu) oraz konieczność samodzielnego skonstruowania odpowiedzi były najlepsze. Trzeba też pamiętać, że słuchanie (lekcja), czytanie (książka), przepisanie zadania i samodzielna odpowiedź, to utrwalanie wiedzy przez zastosowanie kilku kanałów zapamiętywania".
O trudnej sytuacji swojego dziecka, które urodził się 27 grudnia pójść do klasy razem z pięciolatkami napisała @Mama. "Mam jeszcze ten przywilej, że może jeszcze na drugi rok zostać w zerówce, ale niestety za rok już tego nie będzie. Proszę sobie wyobrazić, że na 25 dzieci tylko piątka idzie do pierwszej klasy. A najgorsze jest to, że mój 5-latek siedzi dłużej w szkole niż córka, która chodzi do 4 klasy i druga, która chodzi do 2 klasy. Starsza potrafi iść na 8-12.25 a on na 8:30-14,00. To jest chore, biedny płacze dlaczego on jest dłużej niż siostry. Małe dziecko nie powinno tyle godzin spędzać w szkole" - podkreśliła internautka.
Zdaniem internauty @mar obligatoryjne wysyłanie sześciolatków do szkół to barbarzyństwo. "Rozwiązaniem jest upowszechnienie przedszkoli, bo to są odpowiednie miejsca dla dzieci w wieku 3-6 lat" - wyjaśnił @mar.
"A co to ma być? Wyścig szczurów?" - pyta internauta o nicku @drzewo. "Dlaczego kiedyś nie uznawali na "zachodzie" naszych matur i dyplomów? Dlatego, że nasz poziom nauczania był wyższy, niż w pozostałych krajach (byliśmy konkurencyjni), a wcale nie wynikało to od wieku rozpoczynania nauki" - wyjaśnia swój punt widzenia @drzewo.
Niestety nie w każdej szkole jest tak pięknie. "Mam dziecko w pierwszej klasie w mieście powiatowym. Szkoła w ogóle nie jest przygotowana do kształcenia maluchów. Starsi koledzy go popychali, nie są realizowane zalecenia MEN" - napisała @jolka. "Moje dziecko raz było na zajęciach edukacyjnych w muzeum, bardzo mu się podobało. Ale pani nie chce z nimi wychodzić i tłumaczy maluchom, że szkoda czasu - trzeba się uczyć" - dodała.
Wiele problemów, z którymi muszą borykać się rodzice 6-latków wyliczyła @Porażka. "Wszyscy zapomnieli o kilku sprawach. W przedszkolu dzieci 6-letnie jedzą pod okiem wychowawców trzy posiłki. Przedszkole jest czynne do godziny 17, a w szkole na początku roku dyrektor oficjalnie zapowiedział, aby nie traktować świetlicy jak przedszkola i odbierać dzieci do godziny 15.30. Świetlica w szkole jest małym pomieszczeniem i musi pomieścić dzieci z klas 1-2 oraz 6-latki. I oczywiście brak miejsc w świetlicy to standard" - wyliczyła @Porażka.
Kategorycznie przeciwna temu pomysłowi była też @marta. "Nie podoba mi się wcześniejsze rozpoczynanie nauki. Chcę, aby moje dziecko dłużej cieszyło się beztroskim dzieciństwem" - napisała @marta.
Czy jesteś za przywróceniem ośmiu lat szkoły podstawowej i czterech lat liceum?
Za likwidacją gimnazjów jest @devil666, który uważa, że starsi uczniowie są zagrożeniem dla młodszych dzieci uczących się w tej samej szkole. "Ze względu na rozboje, panoszenie się nie powinno tego być. Co do powrotu klas 1- 8 to nawet dobry pomysł" - argumentuje @devil666 i dodaje, że "jeśli gimnazja zostaną zlikwidowane a dzieci w tym wieku będą uczone w formie zabawy, jak to jest na porządku dziennym na zachodzie, to jestem za".
Argumentacji rodziców za powrotem do starego systemu nie rozumie @Frsh, bo jak pisze: "Z jednej strony panika, jak to się dzieci nie będą bawiły w klasach 1-3 obecnego systemu, a z drugiej strony chcecie wrócić do systemu, gdzie w jednej szkole będą 7-letnie dzieciaki i 15-letni weterani. Systemu gdzie nauka tabliczki mnożenia była akcentowana biciem linijką po łapach a świetlicy nie było w ogóle, bo pierwszoklasista szedł sam przez las domu" - wylicza błędne założenia argumentacji rodziców internauta @Frsh.
W kwestii likwidacji gimnazjów internauci byli bardzo zgodni. "Absolutnie jestem za powrotem starego systemu! Taka młodzież (dzieci), która idzie do gimnazjum już ma mniemanie o swojej dorosłości, a za tym nie idzie nic dobrego, wystarczy posłuchać i popatrzeć" - napisał @zuczekm50.
Stanowczo poparła ten pomysł kolejna internautka. "Gimnazja do likwidacji" - apelowała @mama6latki. "Bunt młodzieńczy przypadający na moment kiedy przenoszą się ze szkoły do szkoły jest tragicznym pomysłem" - napisał @wielomatic.
Podobnego zdania był także @Pantad. "Zgadzam się. Powrót 8-klasowej podstawówki, a potem do wyboru: 3-letnia zawodówka, 4-letnie liceum lub 5-letnie technikum. Jestem zdecydowanie za" - napisał.
Czy jesteś za przywróceniem w liceach pełnego kursu historii?
Ostatnie przykładowe pytanie nie wywołało lawiny komentarzy, jednak jeden z internautów wyraził swoją opinię. "Tak, ale nie w formie, jaka była. Mamy tragicznych nauczycieli od historii. Mimo, że mogłaby ona być przyjemną lekcją, to w większości jest to katorga w stylu - przepisz z podręcznika i sam się naucz" - napisał @wielomatic.
Autor: aolsz,aw/jaś,tka