W 950 miastach świata w sobotę odbyły się protesty „oburzonych" przeciwko bankierom, finansistom i politykom, oskarżanym o zrujnowanie światowej gospodarki. „Oburzeni" to ruch społeczny, który powstał dla poparcia hiszpańskiego protestu z 15 maja. Jego celem jest przeciwstawienie się nierównościom społecznym, bezrobociu, cięciom budżetowym, skutkom kryzysu gospodarczego.
W sobotę protesty opanowały niemal tysiąc miast na świecie. Największe manifestacje odbyły się między innymi w Melbourne, Tokio, Berlinie, Londynie, Madrycie, Frankfurcie, a także w Dublinie i Brukseli. W Rzymie manifestacja przerodziła się w gwałtowne uliczne starcia, w wyniku których zatrzymano 70 osób.
W ramach protestów „oburzonych" w Brukseli zebrało się wczoraj ponad 1,5 tysiąca manifestantów. W ostatnich dniach spotykali się oni w parkach, na placach, a także przed upadającym bankiem Dexia i budynkami rządowymi i unijnymi. W sobotę spokojnie przemaszerowali ulicami belgijskiej stolicy, nie doszło do starć ze służbami porządkowymi. Równie spokojnie protesty przebiegły w Dublinie, gdzie był @adamwoj74.
Gorąco w Rzymie
Mniej pokojowo było w Wiecznym Mieście. Podczas manifestacji włoskich "oburzonych" doszło do aktów wandalizmu w centrum miasta. Plac przed bazyliką św. Jana na Lateranie, gdzie miał odbyć się pokojowy wiec na zakończenie demonstracji, stał się miejscem gwałtownych zamieszek. Chuligani zaatakowali policję i jej pojazdy z trzech stron. Podpalone zostały samochody policji i karabinierów; pałkami i kamieniami zniszczono kilka innych wozów. Funkcjonariusze uciekali z płonących pojazdów. Ranny został fotoreporter, zaatakowano ekipę włoskiej telewizji. Gwałtowność ataku agresywnych uczestników zajść wręcz uniemożliwiła policji interwencję w kilku punktach Rzymu.
Policja podjęła interwencję, by powstrzymać atakujących oraz zahamować starcia, które według telewizji RAI News przypominają niedawne gwałtowne wydarzenia w Grecji. Sami manifestanci próbowali wcześniej powstrzymać chuliganów i wandali. Doszło między nimi do starć. Jeden z demonstrantów został ranny w twarz, inny stracił dwa palce w wybuchu petardy rzuconej przez chuliganów. Według telewizji RAI rannych jest około 70 policjantów i demonstrantów.
Skąd "oburzeni"?
Ruch "oburzonych" narodził się przed pięcioma miesiącami w Hiszpanii, gdzie nazywany jest "Ruchem 15 maja". Tego dnia Hiszpanie rozpoczęli w Madrycie okupację placu Puerto del Sol w proteście przeciwko skutkom kryzysu gospodarczego, rekordowemu bezrobociu, korupcji wśród polityków. Ruch skupia głównie ludzi młodych, studentów, ale również emerytów, bezrobotnych i niezadowolonych z warunków pracy.
Autor: am//ja