- Byłem wtedy w wodzie. Rozległy się strzały. Wszyscy wpadli w panikę i zaczęli uciekać - relacjonował w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 Grzegorz, który był świadkiem piątkowego ataku terrorystycznego w Tunezji, w którym zginęło 39 osób, a ok. 40 zostało rannych. Polak przesłał nam również zdjęcia z plaży wykonane dzień po tragedii. Na jednej z fotografii widać wiązankę kwiatów z napisem: "Dlaczego?".
- Wszystko stało się 100 metrów od nas. Byłem w wodzie, kiedy nagle rozległy się strzały z broni automatycznej. Ktoś strzelał na oślep. Wszyscy wpadli w panikę, zaczęli uciekać do hoteli. To był jeden wielki krzyk - relacjonował w rozmowie z Kontaktem 24 Grzegorz, który razem z rodziną wyjechał na wakacje do Susy - znanego tunezyjskiego kurortu.
Jak relacjonował, atak trwał ok. 10 minut. - Bardzo szybko pojawiła się policja na motorówkach. Doszło do wymiany strzałów - relacjonował.
"Na każdym skrzyżowaniu stoi wojsko"
Grzegorz opowiedział nam również, jak teraz wygląda sytuacja w popularnym tunezyjskim kurorcie. Przesłał również zdjęcia z plaży dzień po ataku.
Wszystko stało się 100 metrów od nas. Byłem w wodzie, kiedy nagle rozległy się strzały z broni automatycznej. Ktoś strzelał na oślep. Grzegorz, świadek ataku
- Teren wokół hoteli jest zabezpieczony, jak nigdzie indziej. Jest to jedna wielka forteca. Latają śmigłowce, a na każdym skrzyżowaniu stoi wojsko z bronią automatyczną - poinformował Polak.
Jak dodał, postanowił, że do Polski wróci w planowanym terminie. - Wylatujemy jutro. Otrzymaliśmy informację, że możemy zostać ewakuowani. Moim zdaniem teraz jest tu bezpiecznie - stwierdził.
W zamachu zginęło 39 osób
W piątek na plaży w Susie (Sousse) uzbrojony mężczyzna otworzył ogień do turystów. Zginęło 39 osób, a 36 zostało rannych. Wśród ofiar są turyści z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Belgii, Irlandii i Norwegii. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że wśród poszkodowanych nie ma Polaków, którzy wyjechali do Tunezji z polskimi biurami podróży.
Autor: mz//tka