Jedna osoba nie żyje, a trzy zostały ranne - to tragiczny bilans ataku nożownika, do którego doszło w czwartek wieczorem w szpitalu w Zgierzu (woj. łódzkie). Napastnikiem był pacjent, który chciał opuścić placówkę. Zmarł w wyniku odniesionych ran, które sam sobie zadał. Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Okoliczności zdarzenia, do którego doszło w czwartek późnym wieczorem w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Zgierzu, wyjaśniają policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu pod nadzorem prokuratora.
- Z rysopisu i karty informacyjnej, jak przyjmowano pacjenta, nic nie wskazywało, że może dojść do tak dramatycznego zdarzenia. Natomiast około godz. 22 pacjent zgłosił pielęgniarkom chęć wyjścia ze szpitala. To nie należy do ich kompetencji, więc poproszono lekarza, ale pacjent z nim już nie rozmawiał tylko go zaatakował - relacjonował Mariusz Jędrzejczak, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Zgierzu.
Jak dodał reporter TVN24 Piotr Borowski, napastnik został przyjęty w czwartek na oddział leczenia uzależnień alkoholowych.
Prokuratura ustala, skąd mężczyzna miał nóż
- Z ustaleń wynika, że w czwartek około godz. 15 do szpitala na odział leczenia objawów abstynencji alkoholowej został przyjęty 34-letni mężczyzna. Około godz. 20 lekarz przepisał leki, podjęto próby ich podania, ale wszystkie działania okazały się bezskuteczne. Pacjent stał się agresywny. Najpierw natknął się na lekarza, potem wybiegł i zaatakował pielęgniarkę, uderzając ją pięścią w twarz. Ponownie wbiegł do sali, gdzie zaczął bić pozostałych pacjentów - powiedział Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Jak dodał, pielęgniarka pobiegła po pomoc i kiedy wróciła, zobaczyła w ręku mężczyzny nóż. Napastnik zadawał uderzenia kolejnym mężczyznom, w międzyczasie siebie okaleczając.
- Prokuratura ustala, jak doszło do tego, że mężczyzna miał nóż ze sobą. Niewykluczone, że przyniósł go ze sobą. To nóż typu kuchennego o długości ok. 15 cm. Przeprowadzimy szczegółową analizę krwi. Chcemy ustalić, czy mężczyzna znajdował się pod wpływem alkoholu i innych środków. W przeszukanych rzeczach pacjenta niczego nie znaleziono - zakończył Kopania.
Autor: ank,kz/popi