"Sprzęt, który wykorzystujemy jest w pelni nowoczesny, serwisowany i przeglądany. Nie jest on jednak wolny od możliwości usterki. To jest niemożliwe i zdarza się" - tak wczorajszy pożar samochodu, na który strażacy partrzyli z zakłopotaniem, bo nie zadziałała im pompa, komentował na antenie TVN24 bryg. Dariusz Osucha, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
"To jest pewien obraz zaradności. W sytuacji, w której ich sprzęt nie zadziałał, wykorzystali środki będące w dyspozycji w tym momencie. Wydaje mi się, że nie jest to karygodne, lecz jest to objaw tego, że strażacy są w stanie poradzić sobie w każdej sytuacji" - tłumaczył rzecznik.
Pytany o to, kto ponosi odpowiedzialność za zdarzenie odpowiedział: "Nie ma powodów dyskutować o konsekwencjach. Jest to zdarzenie losowe. Jednostka OSP, która brała udział w akcji, jest jedną z lepszych na terenie Mazowsza. W ubiegłym roku uczestniczyła w 340 akcjach, więc trudno mówic o braku wyszkolenia".
Sprawą zajął się także reporter programu "Prosto z Polski", Rafał Stangreciak.
Autor: dsz//ŁUD