Mimo licznych apeli o zachowanie rozwagi, amatorów spacerów po zamarzniętych akwenach wciąż nie brakuje. Niemal codziennie do naszej redakcji napływają sygnały od internautów, którzy są świadkami podobnych sytuacji. "Tym razem nie skończyło się tragicznie, ale strach pomyśleć, co stałoby się, gdyby dziecko zrobiło o krok za dużo" - podsumował Reporter 24 aadamczewski.
Reporter 24 w czwartkowe popołudnie wybrał się na spacer w Zielonej Górze. Jak relacjonował, kilkuletnie dziecko chodziło po zamarzniętej wodzie, pod "czujnym" okiem dziadka. "Zdjęcia zrobiłem ok. godz. 16, przy tzw. Wagmostawie, stawie przy ul. Dolina Luizy w Zielonej Górze"- napisał aadamczewski.
"Tym razem spacer nie skończył się tragicznie, ale strach pomyśleć, co stałoby się, gdyby dziecko zrobiło o krok za dużo" - dodał. Jak relacjonował Reporter24, przed wejściem na lód, dziecko chodziło samo po widocznym na zdjęciu pomoście, niebezpiecznie się wychylając.
Spacerem środkiem Wisły
Podobna sytuacja, jednak z udziałem dorosłego mężczyzny, miała miejsce w środę w Warszawie. Spacerującego po zamarzniętej Wiśle mężczyznę zauważyli przechodnie. Prawdopodobnie próbował przejść z jednego brzegu na drugi, zatrzymał go nurt rzeki. Jak potem tłumaczył policjantom, chciał sprawdzić, jak gruby jest lód.
Z kolei we wtorek w Gdyni, mężczyzna wpadł do lodowatej wody po tym, jak załamał się pod nim cienki lód. Na jego szczęście, sytuację zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu. Na miejsce natychmiast skierowano służby ratunkowe.
Także we wtorek, do dwóch podobnych zdarzeń doszło w Bydgoszczy. Tam młody mężczyzna, który testował wytrzymałość lodowej tafli wpadł do rzeki. Uratował go kolega. Do lodowatej Brdy wpadła także kobieta, której pomogło trzech mężczyzn.
Autor: mmt/ja