To miała być spokojna, świąteczna podróż. I była do momentu, gdy na drodze w okolicach Lubachowa (Dolnośląskie) pojawił się struś. – Spacerował dostojnym krokiem, ale nie zainteresowaliśmy go. Byliśmy po prostu kolejnym autem, które zobaczył – relacjonował pan Grzegorz, który przesłał nagranie na Kontakt 24.
Pan Grzegorz często jeździł tą trasą, ale wielkanocna podróż na długo zapadnie mu w pamięci. Przed godziną 10 był w okolicach Zagórza Śląskiego i tam zobaczył strusia.
- Na tej trasie przebiega mnóstwo dzikich zwierząt. Sarny, jelenie, ale strusia widziałem po raz pierwszy – przyznał Reporter 24.
"Nieoczekiwana atrakcja"
Jak opowiadał pan Grzegorz, ptak szedł spokojnie. Żona mężczyzny, która kierowała samochodem, na widok strusia zwolniła. Zjechała na środek drogi, by ten mógł przejść bezpiecznie.
- Spacerował dostojnym krokiem, ale nie zainteresowaliśmy go. Byliśmy po prostu kolejnym autem, które zobaczył - opowiadał. - Szyba była zamknięta. Spodziewaliśmy się, że może nas stuknąć - relacjonował Reporter 24.
Z relacji pana Grzegorza wynika, że na drodze nie było wzmożonego ruchu. - Spotkała nas nieoczekiwana atrakcja – przyznał autor nagrania.
Struś uciekinier
Pan Grzegorz i jego żona o spacerującym po drodze strusiu poinformowali policję.
- Rzeczywiście około godziny 9.40 otrzymaliśmy zgłoszenie, że po terenie Lubachowa chodzi struś. Został on już zapędzony do zagrody znajdującej się na terenie powiatu wałbrzyskiego - poinformowała sierżant Magdalena Ząbek z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.
Jak się okazało, struś pochodzi z minizoo, znajdującego się w pobliżu jednej z restauracji.
Autor: kz,ak