Eksplozje gazu w Zielonej Górze. Wybuchał gaz w kuchenkach na trzech osiedlach - Pomorskim, Śląskim i Raculka. Od wtorkowego popołudnia było około 40 takich zgłoszeń. W jednym z wypadków jedna osoba zginęła. Kilka osób znalazło się w szpitalu. Strażacy w sumie ewakuowali około 6,5 tysiąca osób. Większość z nich na noc wróciła do mieszkań. Około 150 rodzin z najbardziej zniszczonego bloku jest pod opieką miasta. Informacje i zdjęcia z miejsca zdarzenia redakcja Kontaktu 24 na bieżąco otrzymywała od Reporterów 24.
Na razie nie jest znana przyczyna awarii, wiadomo jedynie, że skutkowała ona gwałtownym wzrostem ciśnienia w instalacji gazowej.
Kilkadziesiąt wybuchów
Informacje o ofierze śmiertelnej podał szef MSWiA - Jerzy Miller w programie "Kropka nad i". Jak relacjonował rzecznik zielonogórskiej straży pożarnej Ryszard Gura, strażacy dostali pierwsze zgłoszenie około godziny 16. Łącznie wybuchów było kilkadziesiąt.
Zmarły mężczyzna miał 50 lat i był mieszkańcem bloku nr 1 na Osiedlu Pomorskim, gdzie doszło do dużej eksplozji gazu, która zniszczyła kilka ścian w jednym z mieszkań. W budynku mieszka ok. 150 rodzin, które znalazły się pod opieką miasta. Strażacy znaleźli ofiarę w szybie windy, pod zwałami gruzu. Prawdopodobnie fala uderzeniowa sprawiła, że mężczyzna wpadł do tego szybu. Awaria spowodowała także dwa pożary na os. Śląskim. Łącznie w wyniku tego nagłego wydarzenia poszkodowanych zostało osiem osób.
"Do naszego szpitala trafiło pięć osób, z których jedna ze względu na oparzenia skóry i dróg oddechowych została przewieziona do Nowej Soli, gdzie jest oddział oparzeniowy. Pozostałe miały lekkie obrażenia i po udzieleniu pomocy zostały wypisane ze szpitala. Dodatkowo trzy osoby przebywają u nas ze względu na to, że są starsze, chore, nie mają opiekunów" - powiedziała PAP rzeczniczka zielonogórskiego szpitala, Adriana Wilczyńska.
Trzeba było ich wyciągać siłą
Strażacy ewakuowali 6,5 tysiąca mieszkańców, dla których przygotowano ogrzewane autobusy (przewieziono nimi ludzi do okolicznych szkół).
Obecni na miejscu dziennikarze Regionalnej Telewizji Lubuskiej mówili redakcji Kontaktu 24, że ze względu na zagrożenie życia, teren trzech osiedli został zamknięty. Od bloków odpadają duże części elewacji. Cześć ludzi nie chciała zostawiać swoich mieszkań, trzeba było ich wyciągać siłą. Mieszkańcy bali się, że ktoś ich okradnie, a w środku zostawili zwierzęta.
Większość mieszkańców udało się do rodzin i znajomych. Reszta znalazła schronienie w zielonogórskich szkołach. Przygotowano dla nich posiłki oraz miejsca do spania.
Mieszkańcy nie wiedzieli co się stało
Mieszkańcy ewakuowanych osiedli w ogarniającym ich chaosie krzyczeli jedni przez drugich – „nic nie wiadomo", „duże ciśnienie gazu".
„Problem z gazem jest na całym osiedlu" – opowiadał młody mężczyzna. „Jak się próbuje odkręcić kuchenkę to bucha gaz! Tak zupełnie nienaturalnie, inaczej się zachowuje w normalnych warunkach. Albo za duże ciśnienie...".
Wracają do mieszkań
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, mieszkańcy osiedla Pomorskiego i Śląskiego wracają do swoich mieszkań. Jedynym budynkiem, który nie będzie zasiedlany jest blok nr 1 na Osiedlu Pomorskim, gdzie doszło do dużej eksplozji gazu, która zniszczenia kilka ścian w jednym z mieszkań. W budynku mieszka ok. 150 rodzin, które znalazły się pod opieką miasta.
Jak poinformowała na konferencji prasowej Wojewoda Lubuska Helena Hatka, decyzja o powrocie mieszkańców zapadła po potwierdzeniu przez strażaków i gazowników, że nie ma już zagrożenia. Oba osiedla nadal będą odcięte od gazu, ale mają już prąd i przywrócono ruch uliczny.
Wojewoda zaapelowała o spokojny powrót do domów i słuchanie poleceń policji i straży pożarnej.
Jak powiedział komendant miejski PSP w Zielonej Górze Waldemar Michałowski, przy każdym z budynków będą policjanci, strażacy i pracownicy gazowni wyposażeni w detektory gazu.
"Po włączeniu przez zakład energetyczny prądu będzie chwila odczekania i po tych 2-5 minutach mieszkańcy będą mogli wchodzić do mieszkań. Jeśli będzie potrzeba sprawdzimy mieszkania detektorami gazu" - powiedział Michałowski. Dodał, że na początku należy sprawdzić wszelkie urządzenia zasilane prądem.
Autor: eg,pś//jaś,tka