Najpierw słychać ryk silnika, a po chwili z oddali zbliża się wielka maszyna. Następnie samolot przelatuje tuż nad głowami obserwatorów, a większość z nich odczuwa mocny podmuch wiatru. Jednym z nich jest Reporter 24, dla którego spotting, czyli fotografowanie i nagrywanie samolotów, jest wielką pasją, a efektami swojej pracy podzielił się z Kontaktem 24.
Spotting to hobby polegające na fotografowaniu obiektów związanych z komunikacją. Pan Tomasz zajmuje się spottingiem samolotowym. Fotografuje i nagrywa maszyny, które szykują się do startu, ale także samoloty, które znajdują się na niebie. Efekty jego pracy są imponujące, co widać na filmie, który przysłał na Kontakt 24. Na nagraniu wykonanym na greckim lotnisku Skiathos widać samoloty, które przelatują tuż nad głowami znajdujących się tam spotterów.
- Zacząłem się w to aktywnie bawić w 2008 roku - opowiada w rozmowie z Kontaktem 24 o początkach swojego niecodziennego hobby pan Tomasz. - Moimi pasjami są fotografia i lotnictwo. W tym wypadku udało się to połączyć - dodaje.
Na greckim lotnisku w Skiathos był już drugi raz. To jedno z najlepszych lotnisk dla osób zajmujących się fotografowaniem i nagrywaniem podniebnych maszyn.
Od Dubaju po Pragę
- Początkowo odwiedzałem lotniska, poznawałem ludzi, którzy mają podobną pasję do mnie. Trzeba pamiętać, że lotniska to miejsca bardzo hermetyczne, choćby z uwagi na względy bezpieczeństwa - wyjaśnia miłośnik samolotów. Od początku swojej przygody odwiedził kilka lotnisk wojskowych, ale był również w Emiratach Arabskich, Dubaju czy czeskiej Pradze. Szczególne wrażenie zrobiło na nim jednak lotnisko w greckim Skiathos, w którym powstał film nadesłany na Kontakt 24.
- Pas startowy znajduje się w miejscu idealnym do obserwacji samolotów, właściwie o każdej porze dnia i nocy. Mogłem stanąć dosłownie kilkadziesiąt metrów od progu pasa, nie mając na przeszkodzie choćby wysokiego płotu. Była jedynie taśma drogowa i siatka do wysokości kolan - opowiada mężczyzna. Największe wrażenie robiła jednak bliskość samolotów, co widać na filmie. - Samoloty przelatywały kilka, czasem kilkanaście metrów nad moją głową i za każdym razem wywoływały u mnie bezwarunkowy uśmiech - dodaje autor filmu.
Teraz czas na Londyn
W rzeczywistości samoloty są jeszcze bliżej niż na filmie Tomasz
Równie ekstremalnym przeżyciem okazało się fotografowanie startującego samolotu. W pewnym momencie maszyna rozkręca obroty do pełnej mocy, a znajdujące się za nią osoby muszą radzić sobie z ogromną siłą wiatru.
- Dzieje się, dzieje. Nie można utrzymać się na nogach. Wiatr potrafi poprzestawiać samochody na ulicy, a o sytuacji skuterów czy motocykli nie będę nawet wspominał - opowiada pan Tomasz.
- W Skiathos można nie tylko zrobić dobre zdjęcia, ale też odpocząć. Jest bar, w którym można spotkać uśmiechniętych i wyrozumiałych ludzi, ponieważ są przyzwyczajeni do obecności spotterów - wyjaśnia. Jak zapewnia, najlepsze do fotografowania są wielkie lotniska, bo to tam można trafić na największe samoloty. Dlatego w planach ma odwiedzenie londyńskiego Heathrow czy wizytę na lotnisku w niemieckim Frankfurcie.
Jest widowiskowo
- Dlaczego to lubię? Może właśnie dlatego, że jest to tak niecodzienne zajęcie. Mogę zobaczyć rzeczy, których przeciętny człowiek nie doświadczy. Czasami nie uda mu się to, bo po prostu nie ma na to ochoty, ale często jest po prostu tak, że nie wszyscy mogą wejść do miejsc, w których ja się mogę znaleźć - kwituje pasjonat. Zapytany o to, czy stanie tuż pod przelatującym ogromnym samolotem jest bezpieczne odpowiada, że trzeba zachować zdrowy rozsądek.
- Wtedy jest bezpiecznie i widowiskowo - zapewnia autor filmu. Na koniec podkreśla, że kamera nie oddaje w pełni tego co dzieje się, gdy tuż nad głową przelatuje samolot. - W rzeczywistości samoloty są jeszcze bliżej - kończy.
Autor: sc/aw