Pasażerowie pociągu relacji Lublin Główny – Lubartów musieli przesiąść się do innego składu. Wszystko dlatego, że na torach stał samochód. W środku nie było nikogo. Policjanci szukają teraz właścicielki czerwonego opla i wyjaśniają okoliczności zdarzenia. Ich zdaniem samochód wypadł z - biegnącej wzdłuż torów - drogi gruntowej. Ruch pociągów był przez kilka godzin wstrzymany. Informację i zdjęcia z ul. Torowej w Lublinie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do zdarzenia doszło w poniedziałkowy poranek pomiędzy kolejowymi przystankami Rudnik - Lublin Ponikwoda. To wtedy, około godziny 6 rano, maszynista pociągu relacji Lublin Główny - Lubartów zauważył czerwonego opla stojącego na torach.
- Maszynista zatrzymał skład w bezpiecznej odległości. Nie było zagrożenia dla pasażerów. O zdarzeniu poinformował dyżurnego ruchu oraz odpowiednie służby. Podróżni przesiedli się do innego składu i wyruszyli w dalszą drogę. Do zakończenia prac służb na miejscu ruch pociągów na linii Lublin - Lubartów jest wstrzymany - powiedział, przed godziną 10, Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. I dodał: - Komisja i policja ustalą okoliczności incydentu.
Samochód był pusty, policja szuka właścicielki
W stojącym na torach oplu nikogo nie było. - Auto było otwarte, ale kierowcy nie było na miejscu. Funkcjonariusze ustalili, że właścicielką pojazdu jest 21-letnia mieszkanka Lublina - przekazuje młodszy aspirant Kamil Karbowniczek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Mundurowi udali się do mieszkania kobiety. Nikogo tam jednak nie zastali. Trwają poszukiwania właścicielki pojazdu.
- Najprawdopodobniej samochód wpadł na tory z drogi gruntowej, którą się poruszał - mówi policjant. Przed godziną 11 auto zostało usunięte z torów, a ruch pociągów na tym odcinku został wznowiony.
Autor: tm, ek/ tam / Źródło: tvn24.pl / Kontakt 24