"W związku z tragedią w Stanach Zjednoczonych, zarządziłem, by w poniedziałek zajęcia dydaktyczne rozpoczęły się minutą ciszy" - napisał na skrzynkę Kontaktu 24 Paweł Jaworski, dyrektor Gimnazjum nr 20 w Warszawie. To sposób na oddanie hołdu uczniom i pracownikom szkoły podstawowej w Newtown w stanie Connecticut, gdzie w piątek doszło do masakry. Szaleniec, na korytarzu i w salach placówki, oddał około 100 strzałów. Zginęło 26 osób, w tym aż 20 dzieci w wieku od 5 do 10 lat. Sprawca najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. "W związku z tragedią w Newtown zarządziłem, by w poniedziałek 17 grudnia, zajęcia dydaktyczne w mojej szkole o godzinie 8 rozpoczęły się minutą ciszy - w hołdzie uczniom i pracownikom szkoły, w której doszło do tej makabrycznej zbrodni" - napisał w sobotni poranek na skrzynkę Kontaktu 24 Paweł Jaworski, dyrektor Gimnazjum nr 20 im. Bohaterów Olszynki Grochowskiej w Warszawie.
"Przychodzimy ze świadomością nauki, a nie innych ekstremalnych sytuacji"
„Wszyscy zdajemy sobie sprawę, mamy świadomość (szczególnie uczniowie), że też mogliśmy być w takiej sytuacji. Jest to szkoła. Miejsce, gdzie wszyscy czujemy się bezpiecznie. Przychodzimy ze świadomością nauki, a nie innych ekstremalnych sytuacji" - mówił Jaworski na antenie TVN24. Jak dodał, oprócz minuty ciszy w klasach odbędą się też rozmowy na temat tego, co się wydarzyło. "Czuję, że uczniowie będą troszkę wstrząśnięci tą masakryczną zbrodnią, w związku z tym będą rozmowy z psychologami, pedagogami i wychowawcami klas w czasie lekcji”– tłumaczył dyrektor warszawskiego gimnazjum. I dodał: "Apeluję do wszystkich dyrektorów szkół w całym kraju, by również dołączyli się do tej chwili pamięci". Masakra na korytarzach i w salach. Zginęło 26 osób
Do masakry, w której zginęło 26 osób w tym 20 dzieci w wieku od 5 do 10 lat, doszło w piątek w szkole Sandy Hook w Newtown w stanie Connecticut. CZYTAJ RELACJĘ MINUTA PO MINUCIE NA TVN24.PL Z relacji świadków wynika, że tragiczne wydarzenia rozegrały się około godziny 9.30 w dwóch salach lekcyjnych i na korytarzu. Zabójca oddał co najmniej 100 strzałów. "Było słychać strzały i przeraźliwe krzyki" - powiedział później jeden z uczniów. "Brat mojego kolegi był w jednej z klas. Opowiadał, że do sali lekcyjnej wszedł nieznajomy człowiek i po prostu zastrzelił nauczycielkę" - opowiadała dziennikarzom uczennica Julia. ZOBACZ WSTRZASAJĄCE RELACJE DZIECI Próbowali w panice wyprowadzić dzieci W szkole działy się przerażające sceny. Nauczyciele próbowali w panice wyprowadzić dzieci ze szkoły, tłumacząc im - jak wynika z relacji jednego z uczniów - że w budynku szaleje "dzikie zwierzę". Wiele dzieci schowało się do toalety, niektóre ukryły się w szafach.
Jak podała policja, na miejscu zginęło 18 dzieci, dwoje kolejnych zmarło w szpitalu. Miały od 5 do 10 lat. W sumie z rąk szaleńca zginęło w szkole Sandy Hook 26 osób.
Według telewizji CNN, wśród zabitych są także dyrektorka szkoły oraz szkolny psycholog. Ich ciała leżały na korytarzu, w kałużach krwi. W jednej z klas znaleziono także ciało napastnika. Policja na razie oficjalnie nie potwierdziła informacji, że popełnił on samobójstwo, ale miejscowe władze podały, że podczas akcji policjanci nie oddali ani jednego strzału. O masakrze czytaj w specjalnym raporcie na tvn24.pl
Autor: kde/ja