- Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego. To naprawdę cud, że nikt nie zginął - tak sytuację na A4 podsumował Reporter 24 tomasz vancat. Moment, w którym samochód wpada w poślizg, a następnie uderza w barierę, zarejestrowała kamera. Nagranie z okolic miejscowości Podłęże (woj. małopolskie) otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- Przesłałem to nagranie, żeby inni kierowcy zobaczyli, jak może się zakończyć szybka jazda - mówi Reporter 24. Mężczyzna w niedzielę jechał A4 z Krakowa w stronę Brzeska.
- Na wysokości MOP Podłęże wyprzedził mnie inny samochód - relacjonuje mężczyzna. Kilka sekund później czarny chevrolet znajdował się już na barierach.
- Byłem jednym z pierwszych, którzy udzielili jej pomocy. Samochód był rozbity. Razem z innymi kierowcami musieliśmy wyrwać drzwi od strony pasażera i kierowcy. Okazało się, że kobieta wiozła czworo dzieci. Ona wyszła o własnych siłach, dzieciom musieliśmy pomóc, ale nic im się nie stało. Były za to blade i przerażone - twierdzi Reporter 24.
- Zadzwoniłem na 112 i wezwałem pomoc. Uznałem, że nie mogę już pomóc, a z racji tego, że na autostradzie z powodu gapiów zaczęło się robić niebezpiecznie, odjechałem. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego. To naprawdę cud, że nikt nie zginął - podsumował tomas vancat.
Ukarana mandatem
Informację o zdarzeniu potwierdza małopolska policja.
- Kierująca chevroletem jadącym autostradą A4 nie dostosowała prędkości do warunków panujących na drodze. Samochód wpadł w poślizg, uderzył w bariery oddzielające pasy ruchu. Nikomu nic się nie stało. Części rozbitego samochodu uszkodziły inny pojazd - poinformował Michał Kondzior z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Jad dodał, kierująca została ukarana mandatem w wysokości 300 złotych. Ze względu na stan pojazdu policja zatrzymała też dowód rejestracyjny.
Autor: ak/popi