Do 138 wzrosła liczba ofiar erupcji wulkanu Merapi, do której doszło dwa tygodnie temu na indonezyjskiej wyspie Jawa. Wydobywające się z krateru chmury pyłu, zmusiły linie lotnicze do odwołania lotów do stolicy kraju - Dżakarty. Zdjęcia z Indonezji umieściła w swoim profilu i napisała do naszej redakcji Reporterka 24, Kaja Dutka.
Jak podaje PAP, do kolejnej erupcji Merapi doszło w zeszły czwartek. Chmury gorących gazów wulkanicznych i popiołu, pędzące z prędkością dochodzącą nawet do 100 km/h, pokryły tereny w promieniu 250 km od wulkanu, zabijając napotkanych na drodze ludzi i zwierzęta.
"Ludzie giną przede wszystkim dlatego, że po każdej większej erupcji wracają sprawdzić swój dobytek, nakarmić zwierzęta, pomimo zapewnień ze strony rządu, że wszystko co utracili w wyniku erupcji zostanie im zwrócone"- pisze Kaja w mailu do naszej redakcji.
Jak dotychczas z zagrożonych terenów ewakuowano ponad 200 tys. osób, a aktywność wulkanu - wbrew wcześniejszym przewidywaniom ekspertów - wzrasta. "Mieszkam na 32 kilometrze także nie zagraża mi niebezpieczeństwo. Jednakże jestem przygotowana na ewentualną ewakuację, gdyż ta erupcja wszystkich tutaj zaskoczyła, spodziewano się dużo mniejszej i krótszej erupcji" - relacjonuje Kaja Dutka.
Wulkan Merapi wybucha średnio co cztery lata, w czasie ostatniej erupcji zginęły dwie osoby.
Reporterka 24 Kaja Dutka jest z zawodu fotografem. Mieszka i studiuje w mieście Yogyakarta. Zdjęcia wykonała w miejscowości Borobudur.
Autor: pś//ŁUD