Pani Ewa, jedna z osób na pokładzie statku, który utknął na mieliźnie w Dziwnowie (Zachodniopomorskie), przekazała w rozmowie z redakcją Kontaktu 24, że dopiero po trzech godzinach udało się ruszyć statek. Razem z ponad 60 osobami spędziła na pokładzie prawie sześć godzin.
Internautka zaznaczyła, że razem z rodziną przyjechała do Dziwnówka (Zachodniopomorskie) na wakacje.
- Polecono nam ten rejs w Dziwnowie, więc się zdecydowaliśmy. Wypłynęliśmy w morze o 12:45, mieliśmy wrócić do portu o 14:15. W drodze powrotnej jedna osoba z obsługi zaczęła komentować: "co on robi, gdzie on wpływa" i wbiegła do góry statku. Była mgła, deszczowo, zimno. Okazało się, że utknęliśmy. Nikt z obsługi nam tego nie powiedział wprost, ale domyśliliśmy się, że osiedliśmy na mieliźnie - relacjonowała internautka.
Ponad 60 osób na statku
Pani Ewa opowiadała, że na miejsce przypłynęła straż morska. - Zaczęli nas ciągnąć, żebyśmy nie ugrzęźli bardziej, ale to nie przyniosło oczekiwanego skutku. Przypłynął inny statek, Victoria, też nam próbowali pomóc, ale chyba sami utknęli. Czekaliśmy na pomoc długo, ponad trzy godziny. Po tym czasie nas wyciągnęli i wróciliśmy do portu - powiedziała kobieta. - Sumarycznie na statku spędziliśmy prawie sześć godzin - przekazała. Dodała, że nie zarządzono ewakuacji. - Służby uznały, że nie ma potrzeby ewakuacji, bo pogoda, choć nieprzyjemna, to była stabilna. Musieliśmy poczekać - zakończyła pani Ewa.
Oszacowała, że na statku razem z nią mogło znajdować się ponad 60 osób.
Autor: jw/dk