Radiowóz rozbił się na drzewie, z policjantami jechały dwie nastolatki. "Były przerażone, to było jak z horroru"

Radiowóz uderzył w drzewo pod Pruszkowem

Radiowóz policjantów z Pruszkowa rozbił się na drzewie w Dawidach Bankowych (Mazowieckie). Funkcjonariuszom nic się nie stało, ale okazało się, że w aucie podróżowały z nimi dwie nastolatki. Trwa wyjaśnianie, dlaczego znalazły się w pojeździe. Młodsza z dziewczyn ma złamany nos i jest potłuczona. Jej matka opowiedziała w rozmowie z Kontaktem 24, że dziewczyny z trudem wysiadły z radiowozu. Po wypadku jeden z policjantów miał im kazać "sp......ać". - To wszystko było jak z filmu, jak z horroru. Moja córka miała zakrwawioną twarz - opowiada pani Sylwia. Policja przekazała, że przeprowadzi w tej sprawie postępowanie dyscyplinarne.

Radiowóz uderzył w drzewo pod Pruszkowem

Czytaj też na tvnwarszawa.pl

Pruszkowscy policjanci dostali w poniedziałek wieczorem zgłoszenie dotyczące wypalania kabli w Dawidach Bankowych. Na miejscu nie potwierdzili tego zdarzenia. Zastali tylko rozpalone ognisko. - Wracając z interwencji, policjant stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Na miejscu policjanci zostali przebadani przez pogotowie ratunkowe. Byli trzeźwi - informuje Karolina Kańka z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.

Okazało się, że funkcjonariusze nie jechali sami. Na tylnej kanapie radiowozu znajdowały się dwie nastolatki. Z informacji przekazanych nam przez oficer prasową pruszkowskiej policji wynika, że we własnym zakresie udały się one po pomoc medyczną do punktu medycznego w Raszynie, a z miejsca zdarzenia mieli odebrać je znajomi. Jedna z nastolatek pojechała później do szpitala, skąd po badaniach została wypisana.

- Trwają czynności wyjaśniające, z jakich przyczyn osoby postronne znalazły się w radiowozie - mówi policjantka. I dodaje, że badane jest także, w jakich okolicznościach doszło do zderzenia radiowozu z drzewem. Zdjęcia naszego reportera pokazują, że samochód czołowo uderzył w pień. Widać na nich między innymi uszkodzone zderzak i maskę. O sprawie jako pierwsze poinformowało radio RMF FM.

Matka nastolatki: jeden z policjantów krzyknął do nich "a teraz sp……ać!"

Redakcja Kontaktu 24 rozmawiała z matką jednej z nastolatek uczestniczących w zdarzeniu. Kobieta przekazała, że jej 17-letnia córka mieszka na co dzień w Holandii. Na święta przyjechała do Raszyna. Poniedziałkowy wieczór spędzała ze znajomymi, wspólnie wybrali się na przejażdżkę. - W okolicy Dawidów Bankowych zauważyli pożar traw. Zadzwonili po straż pożarną. Strażacy przyjechali i ugasili ogień. Ale na miejsce, przy okazji tego pożaru, przyjechała też policja - wskazała kobieta. Jak dodała, funkcjonariusze spisywali nastolatków i kazali jednej z dziewczyn wsiąść do radiowozu. Według jej relacji, 19-latka bała się sama wsiąść do środka, dlatego pociągnęła za sobą córkę naszej rozmówczyni.

- W pewnym momencie radiowóz ruszył. Policjanci włączyli sygnały. Nie wiem, czy tylko świetlne, czy także dźwiękowe. Moja córka wołała, że nie ma zapiętych pasów, pytała: "gdzie nas wieziecie?" - przytacza relację córki pani Sylwia. Nastolatka odniosła wrażenie, że radiowóz poruszał się z dużą prędkością. - Po przejechaniu około dwóch kilometrów policjant kierujący radiowozem nie wyrobił na zakręcie, uderzył w drzewo - powiedziała.

Kobieta opisywała, że dziewczyny z trudem wysiadły z radiowozu. Jeden z policjantów miał do nich podejść, jakby chciał sprawdzić, czy nic im nie jest. - Drugi z nich krzyknął: "a teraz sp……ać!". Dziewczyny były przerażone, zaczęły biec, choć nie były w stanie. To wszystko było jak z filmu, jak z horroru. Moja córka miała zakrwawioną twarz - opowiadała pani Sylwia.

Potwierdziła także, że nastolatki zadzwoniły po swoich znajomych. Oni mieli przewieźć je do strażaków w Raszynie, dopiero stamtąd wezwano pogotowie. Ostatecznie córka naszej rozmówczyni trafiła do szpitala. - Ma złamaną kość nosowo-czaszkową z przemieszczeniem. Za siedem dni ma mieć operację, wtedy zejdzie opuchlizna. Widziałam zdjęcia tego radiowozu. To cud, że nic innego się nie stało. Dziewczyny są w szoku, mają traumę. Moja córka powiedziała mi, że boi się policji. Koleżanka córki została wezwana przez policję na zeznania. Widziałam jej zdjęcia, ma spuchniętą rękę - przekazała nam pani Sylwia.

Radiowóz uderzył w drzewo pod Pruszkowem Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl

Brat nastolatki opowiedział, co zastał na miejscu zdarzenia

Redakcji Kontaktu 24 udało się także dotrzeć do brata poszkodowanej 17-latki. - Dojechałam do mojej siostry i jej znajomych pod straż pożarną w Raszynie. To strażacy udzielili im pomocy i wezwali pogotowie - wyjaśnił 25-latek. - Dowiedziałem się, gdzie to się stało i pojechałem tam. Wezwałem tam też dodatkowy patrol policji. Chciałem, żeby zostało to odnotowane. Pojechałem to udokumentować. Na miejscu panowie między sobą się uśmiechali. Chcieli mnie blokować, bo robiłem zdjęcia - relacjonował mężczyzna. Zauważył też, że na miejscu zjawił się później komendant pruszkowskiej policji. Dlaczego policjanci nie wezwali pogotowia do poszkodowanych nastolatek? Będziemy dopytywać w pruszkowskiej policji.

Brat poszkodowanej ocenił, że samochód był wyraźnie uszkodzony. - Radiowóz zatrzymał się na silniku. Fotele z tyłu były poprzerywane, podłokietnik z przodu wyrwany. Moja siostra jest cala poobijana. Ma podarte spodnie. Siła uderzenia musiała być duża - mówił. Dodał też, że oprócz złamanego nosa, 17-latka doznała także stłuczenia barku i szczęki.

Policja przeprowadzi postępowanie dyscyplinarne

Dlaczego policjanci nie wezwali pogotowia do poszkodowanych nastolatek? Pruszkowska policja nie odpowiada na razie na to pytanie. - Taka informacja została przekazana do zespołu kontroli, który wspólnie z Wydziałem Kontroli Komendy Stołecznej Policji prowadził czynności wyjaśniające. Te czynności zostały zakończone i zapadła decyzja o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec funkcjonariuszy - przekazała redakcji tvnwarszawa.pl Karolina Kańka.

Rzecznik KSP Sylwester Marczak wyjaśnił, że w czynnościach na miejscu zdarzenia brali udział funkcjonariusze pruszkowskiej komendy powiatowej oraz stołeczni policjanci z Wydziału Kontroli. Wskazał też, że obecność komendanta jest standardową procedurą w takich przypadkach, bowiem o sprawie powiadamia się przełożonego.

- Działania komórek kontrolnych jednoznacznie wskazały, że nie mamy wątpliwości, że w aucie znajdowały się osoby postronne i nie mamy żadnych podstaw do tego, by te osoby w tym radiowozie się znalazły. Stąd decyzja o wszczęciu czynności dyscyplinarnych wobec policjantów - wskazał Marczak. Zapytaliśmy o to, czy funkcjonariusze zostali zawieszeni.- Postępowanie dyscyplinarne daje nam taką możliwość. Jednak na tę chwilę trzeba wykonać jeszcze czynności w tej sprawie, zanim zapadnie ostateczna decyzja - zaznaczył Marczak.

Dodał także, że w sprawie toczą się równoległe czynności w postępowaniu karnym dotyczącym spowodowania wypadku drogowego. Jak zapowiedział, konieczne jest zebranie relacji wszystkich świadków, zarówno tych, którzy mogli widzieć sam wypadek oraz chwile po jego nastąpieniu, ale także osób uczestniczących w poprzedzającej go interwencji. Dotychczas zeznania złożyła już jedna z nastolatek. Rzecznik przekazał, że rozpytani zostali także sami policjanci w ramach czynności wyjaśniających.

Autor: kk,ak/b / Źródło: tvnwarszawa.pl / Kontakt 24

Ważny temat?

Podziel się!

Ważny temat?

Podziel się!

Czekamy na Wasze:

Pozostałe wiadomości

Prezydent Andrzej Duda postanowił skorzystać z zimowej aury i wybrał się na narty do Kluszkowiec. W zjazdach towarzyszy mu dwóch ochroniarzy.

Andrzej Duda wypoczywa na nartach

Andrzej Duda wypoczywa na nartach

Źródło:
tvn24.pl

Pan Dariusz miał w czwartek wieczorem wylecieć z Sharm el-Sheikh do Rzeszowa samolotem linii SkyUp. Jego lot został jednak odwołany, podobnie jak kolejny. Linie lotnicze przepraszają pasażerów.

Odwołane loty z Egiptu i Fuerteventury. Część pasażerów musiała czekać prawie dwie doby

Odwołane loty z Egiptu i Fuerteventury. Część pasażerów musiała czekać prawie dwie doby

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

Za sprawą powrotu zimy do Polski pogoda w części kraju była niebezpieczna. Występowały burze śnieżne, wiał silny wiatr. Na jadące auto w Koszalinie spadło drzewo. Opady śniegu i śliska nawierzchnia utrudniały kierowcom poruszanie się - zimowe opony były koniecznością. Pogodowe relacje otrzymaliśmy na Kontakt24.

Atak zimy w części Polski. Drzewo spadło na samochód

Atak zimy w części Polski. Drzewo spadło na samochód

Źródło:
dd

Pani Aleksandra zapłaciła 350 złotych za przejazd z Dworca Wschodniego do centrum. Według taryfy przewoźnika jeden kilometr podróży wyceniony był na 60 złotych. Kobieta nie zgłosiła sprawy na policję, ale nie kryje rozgoryczenia tą sytuacją. - To naprawdę przykre, że można tak kogoś naciągnąć - powiedziała.

350 złotych za 11-minutowy kurs

350 złotych za 11-minutowy kurs

Źródło:
Kontakt24/tvnwarszawa.pl

W kamienicy przy ul. Mostowej w centrum Poznania spłonęło całe poddasze. Specjaliści z nadzoru budowalnego przeprowadzili już oględziny wewnątrz budynku. Wiadomo, że właściciela obiektu zobowiązano do zabezpieczenia dachu i przedstawienia protokołu, który pozwoli podjąć kolejne decyzje, w tym tę kluczową dla mieszkańców.

Ogień na poddaszu kamienicy. Lokatorzy czekają na decyzję o powrocie

Ogień na poddaszu kamienicy. Lokatorzy czekają na decyzję o powrocie

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

W lesie w podlaskim Surażu pojawiły się lodowe włosy. Zdjęcia, na którym widać to rzadkie zjawisko, dostaliśmy na Kontakt24. Dopiero kilka lat temu naukowcy odkryli proces jego powstawania.

"Przypominało pałki z watą cukrową. Było tego całe mnóstwo"

"Przypominało pałki z watą cukrową. Było tego całe mnóstwo"

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl

Piętnastomiesięczna dziewczynka straciła przytomność po tym, jak "niezauważona weszła do skrzyni łóżka" i została tam przypadkowo zamknięta. Początkowo przywrócono dziecku funkcje życiowe, ale ostatecznie nie udało się jej uratować. Wstępne ustalenia wskazują, że doszło do tragicznego wypadku.

Nie żyje piętnastomiesięczna dziewczynka. "Weszła niezauważona do skrzyni łóżka"

Nie żyje piętnastomiesięczna dziewczynka. "Weszła niezauważona do skrzyni łóżka"

Źródło:
Kontakt24, TVN24

W małopolskiej Przysietnicy pojawiła się biała tęcza. Zdjęcie nietypowego zjawiska, które powstaje w czasie mgły, otrzymaliśmy na Kontakt24.

Biała tęcza w Małopolsce. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

Biała tęcza w Małopolsce. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt24

Policyjny pościg w Stargardzie zakończył się, gdy kierująca uderzyła w zaparkowany samochód. Jak się okazało, kobieta była pijana. Z tyłu auta była jej czteroletnia córka, jechała bez fotelika.

Pijana uciekała przed policją. W aucie była jej czteroletnia córka

Pijana uciekała przed policją. W aucie była jej czteroletnia córka

Źródło:
TVN24

Na Kontakt24 otrzymaliśmy informacje, że klienci centrum handlowego Bonarka w Krakowie utknęli w gigantycznych korkach i nie mogli po południu i wczesnym wieczorem wyjechać z parkingu. W sznurze aut - jak alarmował jeden z Reporterów24 - niektórzy czekali kilka godzin. - Potwierdzam, że nawał klientów sparaliżował ruch w okolicy, policja na miejscu stara się pomóc kierowcom i kieruje ruchem - przekazał tvn24.pl młodszy aspirant Mateusz Lenartowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Drogowy paraliż pod centrum handlowym. Policja wysłała patrole

Drogowy paraliż pod centrum handlowym. Policja wysłała patrole

Źródło:
tvn24.pl

Za kurs z Dworca Centralnego na Mokotów zapłaciła 360 złotych. Zszokowana kobieta sprawę zgłosiła policji. - Powiedzieli mi, że wiedzą o tym mężczyźnie i jemu podobnych. To cała szajka - opowiedziała pani Klaudia. Czy policja może coś zrobić z nieuczciwymi "taksówkarzami"?

Nieuczciwi "taksówkarze" wystawiają rachunki na niebotyczne kwoty. Policja tłumaczy, co może zrobić

Nieuczciwi "taksówkarze" wystawiają rachunki na niebotyczne kwoty. Policja tłumaczy, co może zrobić

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pierwszego dziadka do orzechów dostała jeszcze jako dziecko. Wtedy nie była zadowolona, wolała łyżwy. Jak się okazało, z biegiem czasu zbieranie drewnianych figurek stało się jej pasją. Chociaż ma 500 sztuk, szukając kolejnego dziadka, wie, czy taki stoi już na jej półce. - Czy mam ulubionego? Wie pani, to jak z dziećmi, wszystkie się kocha - mówi pani Aldona w rozmowie z tvn24.pl.

Zebrała 500 dziadków do orzechów, mają swój pokój

Zebrała 500 dziadków do orzechów, mają swój pokój

Źródło:
TVN24

Daniele pojedynkowały się w okolicach szpitala. Nagranie zostało zarejestrowane w Wejherowie (woj. pomorskie), a otrzymaliśmy je na Kontakt24.

Nagrał pojedynek danieli. "Wyglądały zjawiskowo"

Nagrał pojedynek danieli. "Wyglądały zjawiskowo"

Źródło:
Kontakt 24, Lasy Państwowe