Niespodziewany atak zimy sparaliżował lotniska w Wielkiej Brytanii. Na Londyn-Luton na wylot samolotów czekało wiele osób, a wśród nich pasażerowie z Polski. Z redakcją Kontaktu 24 skontaktowała się jedna z podróżnych, pani Katarzyna, która na lot do Katowic czekała prawie dobę.
W niedzielę 11 grudnia w całej Wielkiej Brytanii pojawiły się poważne zakłócenia transportowe, spowodowane dużymi opadami śniegu i najniższą odnotowaną w tym roku temperaturą. Odwołano wiele lotów i połączeń kolejowych, a kierowcom zalecono, by unikali podróży.
"Noc spędziliśmy w hali, było naprawdę zimno"
Wśród opóźnionych lotów jest połączenie z London-Luton do Katowic (lot W6 1006), z którego w niedzielę wieczorem zamierzała skorzystać pani Katarzyna. Po wielu godzinach oczekiwania, o sytuacji poinformowała redakcję Kontaktu 24.
- Po wylądowaniu w Katowicach będę przesiadać się do samochodu, którym mam pojechać jeszcze do Wiednia, gdzie na co dzień mieszkam. To auto w tej chwili drugą dobę stoi na parkingu lotniskowym, ale nawet nie mam głowy się tym teraz martwić, bo na chwilę obecną chciałabym po prostu móc już wsiąść do samolotu - powiedziała.
Reporterka 24 zaznaczyła, że mija prawie doba odkąd pojawiła się na londyńskim lotnisku. - Przyjechałam na Luton wczoraj około godziny 19 na swoją odprawę, bo mieliśmy startować o 21:20, jednak samolot nie wyleciał. Noc spędziłam z innymi pasażerami w hali lotniskowej, gdzie było naprawdę zimno, a do tego nie otrzymaliśmy żadnych informacji, żadnego prowiantu, a nawet wody - relacjonowała.
"Chcielibyśmy chociaż umyć zęby lub przebrać ubrania"
- Dziś przeniesiono nas do innego pomieszczenia, gdzie na szczęście jest już trochę cieplej, ale dalej nie mamy żadnych informacji na temat tego, kiedy faktycznie wylecimy z Anglii. Obsługa lotniska przekazała, że powodem sytuacji są złe warunki pogodowe, ale na pytania o to, kiedy ruszą samoloty i dlaczego nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia będąc tutaj przez tyle godzin, odsyłają nas do przewoźników, bo twierdzą, że to nie jest ich odpowiedzialność - opisywała kobieta w rozmowie z redakcją Kontaktu 24.
Zaznaczyła również, że oczekujący podróżni nie mają dostępu do swoich bagaży. - Chcielibyśmy chociaż umyć zęby lub przebrać ubrania. Początkowo mówiono nam, że sytuacja pogodowa uniemożliwia rozładowanie samolotu, ale kiedy w końcu się to udało i dostaliśmy nasze rzeczy, to po chwili kazano nam je znowu oddać, jako że pojawiła się wiadomość, iż samolot zabierze nas o godzinie 15. W tej chwili jest już po 16 miejscowego czasu, a my nigdzie nie lecimy. Zresztą pani, która dawała nam nowe bilety, od razu sama podkreśliła, że wydrukowana na nich godzina nie oznacza, że właśnie wtedy uda się wylecieć. Od wczoraj nie wiemy, kiedy to się uda - mówiła pani Katarzyna.
Z informacji, jaką wieczorem otrzymała pani Katarzyna wynikało, że wylot przeniesiono na godzinę 20 czasu lokalnego (21 czasu polskiego). - Wcześniej była podawana godzina 15:00, wiec nie wiemy do końca, czy można polegać na tej informacji. Zawsze jest jednak nadzieja, że w końcu opuści się lotnisko po 24 godzinach oczekiwania na samolot - dodała Reporterka 24.
Redakcja Kontaktu 24 skontaktowała się z Anną Robaczyńską z A PRiori Communications, reprezentującą linię lotnicze Wizz Air, która potwierdziła, że opóźnienia lotu spowodowane były trudnymi warunkami pogodowymi na Wyspach Brytyjskich, o których przewoźnik informował w wysłanym dziś oświadczeniu.
Ostatecznie samolot pani Katarzyny wystartował po godzinie 20 czasu lokalnego (21 czasu polskiego), wylądował w Katowicach tuż po godzinie 00.30. Jego opóźnienie wyniosło niemal dobę.
Opóźnione i odwołane loty
W wydanym w poniedziałek po południu oświadczeniu przedstawiciele linii lotniczej Wizz Air wskazali, że "obfite opady śniegu i niekorzystne warunki pogodowe, które dotarły do Wielkiej Brytanii 11 grudnia, doprowadziły do poważnych zakłóceń w naziemnym transporcie publicznym, a także we wszystkich liniach lotniczych latających do i z Wielkiej Brytanii".
Jak dodano, "zakłócenia w lokalnym naziemnym transporcie publicznym uniemożliwiły pracownikom lotniska (np. agentom kontroli bezpieczeństwa, agentom obsługi naziemnej, personelowi odladzania samolotów) dotarcie do miejsca pracy, podczas gdy ponad 10 centymetrów śniegu nagromadziło się na pasach startowych i innych częściach lotnisk co uniemożliwiło liniom lotniczym odloty lub lądowania na kilku lotniskach w Wielkiej Brytanii".
Wyjaśniono, że Wizz Air również został "dotknięty tymi nieoczekiwanymi okolicznościami i niestety musiał odwołać lub znacznie opóźnić niektóre loty do i z lotnisk Londynu Luton i Londynu Gatwick".
Autor: est/ ak / Źródło: tvn24.pl / Kontakt 24