Dwaj mężczyźni, którzy próbowali wczoraj przewieźć pociągiem do Gdańska ukryte w wersalce zwłoki, będą dziś przesłuchani. 23 i 40-latek wciąż przebywają w policyjnym areszcie. Jak poinformowała dziś prokuratura, zatrzymani nie są członkami rodziny 59-letniego denata, nie ma też podstaw by sądzić, że do zgonu mężczyzny przyczyniły się osoby trzecie. Pierwszą informację o niecodziennym zdarzeniu dostaliśmy wczoraj od internautki @Agnieszki.
"Udało się ustalić tożsamość zmarłego. To 59-letni mieszkaniec jednego ze słupskich osiedli" - powiedział nam w piątek Robert Czerwiński, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Słupsku. Jak dodał Dariusz Iwanowicz, prokurator rejonowy w Słupsku, zgon nastąpił z przyczyn naturalnych i nie ma podstaw by sądzić, że do śmierci mogły przyczynić się osoby trzecie. Zatrzymani mężczyźni nie są też członkami rodziny zmarłego. "Będą dziś przesłuchani" - zapowiedział Iwanowicz.
Jak poinformowała prokuratura, zwłoki były już w zaawansowanej fazie rozkładu - niewykluczone, że mężczyzna nie żyje od co najmniej tygodnia.
Wpadli na stacji Mężczyzn zatrzymano w czwartek przed południem. Wpadli po tym, gdy około godz. 11 do wagonu pociągu SKM próbowali załadować wersalkę. W pewnym momencie z mebla wypadły owinięte dywanem zwłoki mężczyzny. Policjantów o całej sprawie zawiadomili kolejarze.
"Przybyli na miejsce policjanci zatrzymali 23-letniego mieszkańca Słupska, który najprawdopodobniej ma ścisły związek ze sprawą. Mężczyznę wskazał jeden ze świadków zdarzenia" - relacjonował Robert Czerwiński, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Słupsku. Jak dodał, wkrótce potem na terenie Słupska funkcjonariusze zatrzymali 40-letniego mężczyznę, któremu udało się uciec z peronu. Policjanci próbują również ustalić tożsamość innych osób, które widziano wraz z mężczyznami.
Autor: db,js, kde//ja,tka