Ponad stu strażaków walczyło z pożarem składowiska aut w miejscowości Chojne (woj. łódzkie). Ze wstępnych ustaleń służb wynika, że ktoś najprawdopodobniej podłożył ogień. Jak przyznają sieradzcy strażacy, była to ich najtrudniejsza akcja w tym roku. Informację i zdjęcia na Kontakt 24 przysłała redakcja Sieradz to my.
- Pożar był bardzo intensywny. Wybuchł na jednej z pryzm, na której składowana była część aut - relacjonował w piątek rano st. ogn. Krzysztof Ignaczak z sieradzkiej straży pożarnej. - W gaszeniu brało udział co najmniej 21 zastępów, nie licząc tych, które dojeżdżały w trakcie - precyzował.
Z ogniem przez cztery godziny walczyło ponad stu strażaków. - To najtrudniejszy pożar, który nam w tym roku przyszło gasić - przyznał mł. bryg. Jarosław Wasylik z sieradzkiej straży.
Jak dodał, strażacy starali się, aby żywioł nie rozprzestrzenił się na kolejne pojazdy. - Cel został osiągnięty - mówił.
Prawdopodobnie podpalenie
Jak wyjaśniał Wasylik, najprawdopodobniej doszło do podpalenia. - To są pojazdy wycofane z ruchu, więc nie ma tam żadnych akumulatorów czy instalacji elektrycznych, które mogłyby spowodować pożar - tłumaczył.
Jak wyjaśniała wstępnie sieradzka komenda, ogień pojawił się na terenie składowiska około godz. 22, czyli po godzinach jego pracy. Na miejscu był tylko stróż, który twierdzi, że pożar wybuchł koło ogrodzenia.
Straty oszacowano na 100 tys. zł. - Przyczyny wyjaśni specjalna komisja powołana przez komendanta powiatowego - powiedział mł. bryg. Wasylik.
Autor: kab/popi