Niezwykła interwencja policji i kierowców na trasie S1. Próbowali ochronić błądzącego po poboczu psa. Zwierzę było bardzo przestraszone i nie pozwalało się złapać. - Raz ja wyskakiwałem z auta, raz żona, ale najwięcej robili policjanci. Jeden z nich na pewno musiał się nieźle zgrzać podczas tej akcji - mówił Reporter 24. Ostatecznie czworonoga udało się przeprowadzić w bezpieczne miejsce. Nagrania z Bielska-Białej (Śląskie) otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Niecodzienna sytuacja miała miejsce w czwartek, tuż przed godziną 11 na trasie S1, na wysokości Bielska-Białej (Śląskie).
Pan Wojciech, który przesłał do nas nagrania z tej niezwykłej akcji, razem z żoną i własnym psem podróżował w kierunku Katowic. - Wyjechałem zza zakrętu i zobaczyłem radiowóz zatrzymujący ruch. Chwilę później zobaczyłem też psa. Był bardzo przestraszony, nie dawał się złapać i widać też było, że jest zabiedzony - opisywał.
- Zatrzymałem się. Zrobił to również kierowca kolejnego samochodu. Razem z policjantami zaczęliśmy go zabezpieczać, bo gdyby piesek przebiegł jezdnię na drugą stronę, to byłaby miazga - przyznał Reporter 24.
Eskortowali psa przez "kilka kilometrów"
Jak relacjonował pan Wojciech, razem z funkcjonariuszami eskortowali psa przez około trzy kilometry, aż do najbliższego zjazdu z drogi.
- Raz ja wyskakiwałem z auta, raz żona. Czworonogowi zajeżdżaliśmy drogę, ale najwięcej robili policjanci, którzy też zabezpieczali go radiowozem. Jeden co chwila z niego wysiadał - wspominał. - W końcu dojechaliśmy do zjazdu i udało się psa tak pokierować, aby zszedł z drogi. My pojechaliśmy dalej, ale policjanci jeszcze przy nim zostali, żeby na pewno nie wrócił na trasę - podkreślił pan Wojciech.
Reporter 24 przyznał, że sytuacja była poruszająca. - Kochamy psy. Żona udziela się w warszawskim schronisku "Na Paluchu". Chcieliśmy te filmy wysłać, bo zachowanie policjantów rozgrzało nasze serca, zwłaszcza jednego z nich, który na pewno musiał się nieźle zgrzać podczas tej akcji - przyznał.
Autor: est/ak, ank