Płonące na ulicach stosy palet i opon, rzucane w domy i samochody butelki z benzyną, strzały i głośno skandowane antykatolickie hasła - tak wyglądały ostatnie dni na ulicach Belfastu i okolic. W miejscowości Ballymena w okno domu zamieszkałego przez Polaków oddano strzały. Wszystko to w cieniu irlandzkiego święta narodowego, które od wielu lat zamienia się w serię starć i ataków, wymierzonych między innymi w przedstawicieli innych narodowości.
O antykatolickich i rasistowskich atakach w Irlandii Północnej poinformowali redakcję Reporterzy 24, którzy zamieścili w naszym serwisie swoje relacje, zdjęcia i filmy.
Napady na obcokrajowców
Ataki o podłożu antykatolickim i narodowościowym zaczęły się w niedzielę 10 lipca, gdy zaatakowano dom Polaków przy Larne Road w 30-tysięcznym Ballymena pod Belfastem. Dzień później podłożono ogień pod drzwiami frontowymi prywatnego mieszkania. Tym razem celem napadów stali się Słowacy. Rodzina z małym dzieckiem musiała ratować się ucieczką przez okno.
Miejscowy radny Declan O'Loan stwierdził, że w Ballymena są ludzie do tego stopnia owładnięci uprzedzeniami narodowościowymi, że nie wahają się przed narażeniem innych na śmierć. Wcześniej w tej samej okolicy znaleziono ulotki wymierzone w obcokrajowców, a policja ogłosiła, że traktuje oba ataki jako przejaw przestępstwa motywowanego nienawiścią rasistowską i antykatolicką.
Manifestują protestancką tożsamość
12 lipca w Irlandii Północnej to święto upamiętniające bitwę nad rzeką Boyne (1690 r.), w której wojska protestanckiego króla Wilhelma III Orańskiego pokonały Jakuba II Stuarta - ostatniego katolickiego króla Anglii, Szkocji i Irlandii.
Coroczny pochód jest manifestacją przywiązania i oddania brytyjskiej monarchii, a przede wszystkim podkreśleniem protestanckiej tożsamości Irlandii Północnej. Przez katolików parady odbierane są jako przejaw protestanckiego triumfalizmu. Od kilku lat wydawaniem zgody na doroczne przemarsze zajmuje się specjalna komisja.
Autor: am//ja