28-latka z Kwidzyna (woj. pomorskie) usłyszała zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem swojego nowonarodzonego dziecka. - Do śmierci noworodka doszło w wyniku licznych obrażeń głowy - informuje policja. Kobieta miała przyznać, że po porodzie zeszła z dzieckiem do piwnicy. Tam główką uderzyła o ścianę, później raz jeszcze o posadzkę. Opieka społeczna zajmowała się jej rodziną, jednak wsparcie ograniczało się głównie do pomocy materialnej. Pierwsze informacje w tej sprawie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
28-latka usłyszała zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. W pierwszej wersji matka twierdziła, że dziewczynka urodziła się martwa. - Później tłumaczyła się, że w trakcie porodu dziecko jej upadło i uderzyło główką o posadzkę - informowała Gabriela Matusiak z Komendy Powiatowej Policji w Kwidzynie. Jednak w czasie przesłuchania przez policję przyznała się do winy. - Do śmierci noworodka doszło w wyniku licznych obrażeń głowy - powiedziała policjantka. Kobieta miała przyznać, że po porodzie zeszła z dzieckiem do piwnicy. Tam główką uderzyła o ścianę, później raz jeszcze o posadzkę.
Jak mówił reporter TVN24 Mateusz Wróbel, sytuacja w domu kobiety była bardzo trudna. 28-latka mieszkała w jednopokojowym mieszkaniu z matką, braćmi i czworgiem swoich dzieci. Wszyscy utrzymywali się z zasiłków. Sąsiedzi nie mają dobrego zdania o rodzinie i nazywają ją "patologiczną".
Pomoc opieki społecznej ograniczała się głównie do pomocy materialnej. - Dużo poświęcaliśmy czasu, ale oni byli nastawieni tylko i wyłącznie na pieniądze - powiedziała Bogumiła Plewka z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gardei. - Inne formy pomocy ich absolutnie nie interesowały - dodała.
Opieka społeczna nie wiedziała, że kobieta była w ciąży
Jak relacjonował Mateusz Wróbel, kobieta o ciąży nie mówiła i ukrywała tę informację przez pracownikami GOPS-u. Ostatni raz pracownica opieki społecznej odwiedziła mieszkanie dzieciobójczyni 16 stycznia tego roku. Mimo, że kobieta była w zaawansowanej ciąży, nikt z pracowników GOP-Su tego nie zauważył. - Podczas mojej wizyty nic nie wskazywało na to, że tam dojdzie do jakiejkolwiek tragedii - stwierdziła Grażyna Leśniak-Romanowska, która wizytowała dom 28-latki kilka dni przed tragedią. - Nie było również mowy, że ta kobieta spodziewa się jakiegokolwiek dziecka.
Nie pierwsze morderstwo?
- Mieliśmy informacje, że Monika była w ciąży i rzekomo miała to dziecko spalić - komentuje informacje o sytuacji z 2006 roku Plewka. Wtedy kobieta wstępnie przyznała się do zarzutów, lecz później wycofała zeznania. - Prokuratura nie miała wtedy dostatecznych dowodów - nie można było dokonać sekcji zwłok, gdyż kobieta spaliła zwłoki dziecka - relacjonował reporter TVN24. Niewykluczone, że teraz śledczy wrócą do sprawy sprzed lat.
Autor: gk/sk