Strefy płatnego parkowania w wielu polskich miastach ciągle się rozrastają. Jest coraz mniej miejsc, na których można postawić samochód bez potrzeby płacenia za każdą godzinę. Jednak rząd do długiej listy bolączek mieszkańców miast chce dopisać jeszcze jedną - opłaty za parkowanie także w weekendy, święta, a nawet w nocy. "Kolejny podatek od posiadania 'luksusowego towaru' jakim jest auto" - skomentował @stan53. Co o tym sądzicie? Czekamy na Wasze opinie.
W założeniach do zmian w ustawie o drogach publicznych, którą szykuje rząd, przewidziano, że samorządy będą mogły dowolnie ustalać stawki za parkowanie. Z ustawy zniknie wyszczególnienie dni, w które opłata może być pobierana. Pozwala to na ustanowienie płatnych także postojów w nocy czy w święta. Jak podała "Rzeczpospolita", samorządy, określając stawki, będą brały pod uwagę kilka kryteriów: liczbę mieszkańców, deficyt miejsc postojowych, a także koszt wydzielania i utrzymania miejsc parkingowych.
W praktyce dla kierowców oznacza to tylko jedno - wzrost cen za każdą godzinę parkowania oraz płatne parkowanie w sobotę i niedzielę. Istnieje też szansa, że będzie ono obowiązywało przez całą dobę, a nie, jak do tej pory, w godzinach od 8 do 18.
"Uciekam z tego państwa"
"Żałosne, niedługo nawet za stanie na światłach będą zdzierać" - skomentował @Maciek. "W Anglii płaci się za parking nawet przed szpitalem. Przestańcie tylko narzekać" - ripostował @Grzegorz.
Większość internautów ze stanowczością nie poparła tego pomysłu, a argument @Grzegorza o tym, że w Anglii płaci się nawet przed szpitalem, do nich nie przemówił. "Nawet w Nowym Jorku nie płaci się w niedzielę. Zarobią jakieś grosze, a centra miast się jeszcze bardziej wyludnią. Następnym etapem będzie zamykanie restauracji i kin" - odpowiedział @Tadek.
@Sucharek89 zapowiedział wręcz emigrację. "Jeżeli tak zrobią, to jak Boga kocham, uciekam z tego państwa. Mam już dość ..." - napisał, a @Warszawiak dodał - "niedługo będzie opłata za stanie w korkach i na czerwonym świetle".
"Skandaliczny pomysł!"
Mieszkańcy Warszawy pisali także o swoich problemach z poruszaniem się po mieście i niesprawiedliwości podnoszenia opłat za parkowanie. "Skandaliczny pomysł! Parkomaty są np. przy Starówce w Warszawie, co oznacza, że współczesna polska rodzina, której i tak się za dobrze nie powodzi, chcąc przyjechać na spacer z dziećmi w niedzielę, będzie musiała dodatkowo wywalić 20 zł za parkomat, zamiast zafundować dzieciom lody" - pisała @mała mi.
Podobnego zdania była @Dot. "Ludzie będą jeszcze mniej wychodzić z domów. My z mężem lubimy podjechać na Stare Miasto wieczorem na spacer, lody. Akurat to tak wypada, że postój jest zawsze bezpłatny" - napisała. Wszystko to w obliczu powiększonej w tym roku strefy parkowania w Warszawie. Ta powiększona strefa przyciągnęła od razu pomysłowych oszustów. Drogowcy przy samochodach znajdowali fałszywe abonamenty i bilety, które miały potwierdzać płatność.
"Będę wstawać o 2, żeby przedłużyć postój"
Niektórzy z Was dopatrują się w tych zmianach sposobu na zmniejszenie dziury budżetowej samorządów. "To polityka zasypywania dziury budżetowej samorządów" - napisał @krak. "To jest skok na naszą kasę. Wszyscy Ci, którzy nie mieszkają we własnych domach i nie posiadają garażu będą zmuszeni do płacenia haraczu lub sprzedaży samochodów, bo nie każdego stać na taki wydatek lub parkowanie poza miastem" - dodał @polak.
Swoje rozczarowanie tym pomysłem wyraził też @Marcin. "Mądre. Będę specjalnie wstawać o 2 w nocy żeby przedłużyć postój" - ironizował.
"I dobrze. Zaparkować nie ma już gdzie"
Nie wszyscy jednak okazali się przeciwnikami nowego pomysłu rządu. Pojawili się zwolennicy wprowadzania zmian. "Mieszkam w centrum Warszawy i jako właściciel samochodu uważam, że roczny abonament za 30 zł to jakiś dowcip przy braku miejsc parkingowych. Jestem nie tylko za znaczącym podwyższenie opłat godzinowych, ale nawet 20-krotnym dla mieszkańców. Skoro stać mnie na ubezpieczenie roczne za 1500 zł, wydatki na paliwo i konserwację po kilkaset złotych w miesiącu to jestem w stanie płacić i za parkowanie. Z ulic powinny zniknąć samochody zajmujące to samo miejsce po kilka-kilkanaście dni, one powinny rotować. Parkowanie w ścisłym centrum musi kosztować czy jest się zameldowanym czy nie" - uzasadniał @dhf. Poparła go @Kasia - "I dobrze. Zaparkować nie ma już gdzie". @JORG jako przykład dobrze działającego ograniczenia ruchu samochodów podaje Londyn. "A co powiecie za obowiązkową opłatą za sam wjazd do miasta? W Londynie takie coś już działa od lat i ludzie w mieście po prostu nie mają samochodów jeśli ich naprawdę nie potrzebują" - napisał.
Co sądzicie na ten temat? Uważacie, że taka zmiana ustawy jest dobrym pomysłem i może być finansowym zastrzykiem dla samorządów? A może dzięki temu miasta będą mniej zakorkowane a znalezienie miejsca parkingowego łatwiejsze? Czy wręcz przeciwnie - jesteście zdania, ze to jedynie "skok na kasę" mieszkańców miast? Czekamy na Wasze opinie i komentarze.
Możecie je wysyłać na adres kontakt24@tvn.pl lub umieszczać w komentarzach pod tym artykułem.
"Samorządy nie mogą zarabiać na parkingach"
Twórcą ustawy jest Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Artur Koziołek, rzecznik ministerstwa, zapewnił na antenie TVN24, że w zmianach "nie ma nic niepokojącego".
"Podczas tworzenia założeń do projektu ustawy, samorządy zwróciły się do nas z takim apelem i prośbą, aby mogły w sposób dowolny same zarządzać opłatami parkingowymi i czasem tych opłat" - powiedział.
Rzecznik wyjaśnił, że do tej pory było tak, że pierwsza godzina parkowania kosztowała maksymalnie 3 zł i potem sukcesywnie opłaty rosły. Według założeń nowego projektu, samorządy same będą regulowały górne granice tych opłat i czas parkowania.
"Samorządy nie mogą zarabiać na parkingach. Mogą natomiast zbierać opłaty w granicach utrzymania tych parkingów zwłaszcza w centrach miast" - podkreślił Artur Koziołek i dodał, że swojego uwagi do projektu zgłaszały m.in. miasta pielgrzymkowe, gdzie najwięcej chętnych do parkowania jest w weekendy. "Samorządowcy wiedzą najlepiej, w które dni mają najwięcej samochodów w centrach miast" - stwierdził rzecznik.
Ministerstwo liczy na to, że ustawa zostanie przyjęta jeszcze w tym roku i zacznie obowiązywać od 2014 r.
Autor: aw/ja