Matka zostawiła w zamkniętym samochodzie 5-letniego syna, po chwili pojazd zaczął się palić. Chłopiec, z poparzeniami rąk i głowy, został przewieziony do szpitala. Nagranie z niebezpiecznej sytuacji w Płocku (Mazowieckie) otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Samochód stanął w ogniu w sobotę około godziny 17 przy ulicy Gałczyńskiego. To mała ulica na peryferiach miasta. 29-letnia kobieta zaparkowała samochód, by na kilka minut pójść do znajdującego się w pobliskim bloku mieszkania.
- W zaledwie kilka minut pojazd, w którym przebywał 5-letni chłopiec, zaczął płonąć. Kobieta, słysząc alarm, natychmiast wybiegła z bloku i wyciągnęła chłopca - mówiła mł. asp. Marta Lewandowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Płocku.
Nagranie, które otrzymaliśmy na Kontakt 24, wykonano po tym, jak matka wyjęła chłopca z samochodu. Na miejscu pojawiły się dwa zastępy straży.
- Kiedy strażacy dotarli na miejsce, pożar był już w fazie rozwiniętej. Dojazd do palącego się samochodu był utrudniony ze względu za zaparkowane samochody - relacjonował oficer dyżurny Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Płocku.
Chłopiec trafił do szpitala
Matka 5-latka była trzeźwa. Dziecko z obrażeniami ciała niezagrażającymi życiu zostało przewiezione do szpitala. - Chłopczyk ma poparzone ręce i głowę. Prawdopodobnie w szpitalu spędzi kilka najbliższych dni - mówił z miejsca zdarzenia reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz.
Okoliczności zdarzenia wyjaśnia policja i prokuratura. W tej sprawie wszczęto postępowanie w kierunku narażenia życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka. Za to grozi do 5 lat więzienia. - Kobieta została przesłuchana, nie usłyszała zarzutów. Biegli chcą ustalić, dlaczego samochód niespodziewanie zaczął płonąć. Jedna z hipotez mówi o tym, że 5-latek przypadkowo zaprószył ogień - dodawał Sidorkiewicz.
Autor: ok/popi,ank / Źródło: Kontakt 24