W czwartek w wielu regionach kraju grzmiało. Zapowiedzią nadchodzącej burzy jest wał szkwałowy, czyli ciemny pas na czole chmury, posuwający się niczym taran. Ten zwiastun gwałtownej pogody udało się Wam uchwycić na zdjęciach, które wysłaliście na Kontakt 24.
Polska pozostaje pod wpływem ciepłego wiru niżowego Oktawia z centrum ulokowanym w rejonie Morza Czarnego. Niż ściąga do nas bardzo ciepłe powietrze zwrotnikowe znad Bliskiego Wschodu oraz ogromne masy wilgoci znad samego Morza Czarnego. W tym ciepłym i bardzo wilgotnym powietrzu tworzą się fronty burzowe, linie nawałnic. Jedna z nich przemieszczała się w czwartek nad południowo-wschodnią i wschodnią częścią kraju.
Linie nawałnic
Na liniach nawałnic, wąskich strefach burz rozwijają się potężne chmury burzowe, których wierzchołki sięgały w czwartek do 10-12 kilometrów wysokości - tłumaczy synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek. Powstały idealne warunki do tworzenia się gradu. Poza tym silnie rozwijające się chmury burzowe to wynik działania całego zespołu prądów powietrza ciepłych wstępujących i zimnych zstępujących z najwyższych warstw chmury. Te zstępujące na czole chmury skutkują silnymi uderzeniami zimnego wiatru zdolnymi powalić jednym podmuchem kilkadziesiąt drzew na raz.
Czwartkowe zniszczenia pokazują, że prędkość strumienia powietrza musiała przekraczać 100 kilometrów na godzinę. Silnie rozwijającym się chmurom burzowym towarzyszył tak zwany wal szkwałowy, czyli ciemny pas na czole chmury, posuwający się przed główną chmurą burzową niczym taran, który zwiastuje właśnie silne uderzenia wiatru skierowane pod kątem ku ziemi. W burzach spadło miejscami do 30-40 litrów deszczu na metr kwadratowy.
Wasze relacje
"Klasyczny wał szkwałowy lub inaczej chmura szelfowa należy do najbardziej widowiskowych, a zarazem najbardziej niszczycielskich formacji burzowych. Oj, działo się działo, lokalne portale rozgrzane do czerwoności. Trwa zbieranie informacji o szkodach" - napisał Reporter 24 o nicku kazansky.
Autor: anw/aw / Źródło: tvnmeteo.pl