Powinni zmienić nazwę na "Partia Kamikadze". W przeważającej większości właśnie w taki sposób internauci podsumowują ostatni pomysł działaczy PJN, którzy postulują zmiany w kodeksie drogowym. Według dziesięciopunktowego programu, ma być szybciej, z telefonem i bez pasów. "To czysta głupota i cyniczna próba zdobycia elektoratu" - piszą komentujący.
Polska Jest Najważniejsza przedstawiła we wtorek dziesięciopunktowy program zmian w kodeksie drogowym, który - według autorów - ma ułatwić życie kierowcom. Opatrzono go hasłem "Pozwólcie Jeździć Normalnie". Działacze PJN są za zniesieniem w Polsce, na wzór niemiecki, limitu prędkości na autostradach a na innych drogach za jego podwyższeniem. Proponują też zniesienie zakazu rozmawiania przez komórkę podczas prowadzenia auta i obowiązku jazdy w pasach bezpieczeństwa.
"Chciałbym, żeby dorośli ludzie mogli samodzielnie decydować o tym, co uważają za bezpieczne, a co nie" - podkreślił w "Tak jest" w TVN24 wiceszef PJN Marek Migalski. Diametralnie inny pogląd ma insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji, podobnie jak większość komentujących sprawę internautów.
"Zmiany Migalskiego to 'Pozwólcie jechać mi do grobu' "
"A czy szanowny pan Migalski zauważył, że kierowcy rozmawiający przez telefon w trakcie jazdy odpowiadają nie tylko za bezpieczeństwo swoje czy pasażerów, ale także za bezpieczeństwo innych uczestników ruchu, np. Twoje lub moje? Dlaczego ja mam bać się na drodze kogoś, kogo bardziej interesuje pisanie sms-a niż jazda? Panie Migalski, populizm to sobie pan może uprawiać w domu przy grillu ze znajomymi, ale niech pan ogarnie się z tymi durnymi pomysłami!" - @pisze Jack_krk.
Podobnego zdania jest @Tomek. "Populizm dociera już do Ruchu Drogowego. Jak wczoraj słyszałem pana posła to nie wiedziałem, śmiać się czy płakać. (...) PJN prawo drogowe chce sprowadzić do absurdu. Jazda bez pasów, rozmowa przez komórkę, zwiększenie limitu prędkości. To może - skoro Polacy mają rekord w promilach i przeżyciu - zwiększyć próg po którym można prowadzić samochód po spożyciu z 0,2 promila do całych trzech. Ja jestem przeciwny temu populistycznemu pomysłowi, który ma za zadanie tylko podniesienie popularności niszowej partii. Ale za to zwiększenie ofiar na drogach. Statystyki wyraźnie pokazują, że dzięki obecnym przepisom wypadków śmiertelnych jest coraz mniej" - uważa internauta @Tomek.
"A kto poniesie koszty leczenia tych, którzy nie zdecydowali sie na zapięcie pasów, rozmawiali przez komórkę a ulegli wypadkowi? 'Pozwólcie jeździć normalnie'??? Zmiany Migalskiego to 'Pozwólcie jechać mi do grobu" - @twierdzi z kolei @dionizy191.
"Może zalegalizować jazdę pod wpływem alkoholu i bez upieczenia?"
"I co jeszcze? Może zalegalizować jazdę pod wpływem alkoholu. Przecież 'dorosły człowiek ma prawo decydować o sobie'!. Najlepiej znieśmy wszelkie przepisy i zróbmy z naszego kraju 'Dziki Zachód' - stwierdza @agat103. "Powinni zmienić nazwę na "Partia Kamikadze' " - dodaje internauta o nicku @Eeee.
"Może jeszcze trzeba zalegalizować jeżdżenie po pijaku bez ubezpieczenia samochodami bez przeglądów, a w mieście też jazda bez ograniczeń, w końcu każdy jest dorosły i każdy powinien decydować co robi. Może jeszcze wyznaczycie nagrodę za skasowanie babci na przejściu dla pieszych. No w końcu niedługo wybory i tyle PJN widzieli - pisze z kolei @KazioP.
"Cyniczna próba zdobycia elektoratu"
"Bzdury dla sondaży" - uważa z kolei @goral75. Podobnego zdania jest @Jerzy Wu: "Ja bym się zgodził z tymi propozycjami PJN, gdyby to nie była ich dramatyczna próba zaistnienia. Mało rozgarnięci Polacy, chętnie poprą przez chwilę PJN. Ale wystarczy się chwilę zastanowić jak bardzo opłakane będą skutki zniesienia tych ograniczeń. Jak bardzo wzrośnie śmiertelność w wypadkach. Leczenie rannych też spowoduje spory wzrost kosztów. Chyba, że się umówimy, że kto jedzie bez pasów ten, jeśli nie jest specjalnie ubezpieczony, nie będzie ratowany. Oczywiście, każdy głupol jest przekonany, że to może dotknąć wszystkich lecz nie jego".
"Pan Migalski i to całe PJN nie mają pomysłu na rządzenie - co wydawałoby się logiczne u partii politycznej - więc tanim populizmem próbują zaistnieć w mediach" - twierdzi @tomasz_gierus.
"Bardzo cyniczna i przerażająca próba zdobycia elektoratu - a wszystko to pomysły zwolenników zakazu aborcji. Gdzie konsekwencja ?" - zastanawia się @MM04427.
"Sam pomysł dobry"
Nie wszyscy negatywnie odnoszą się do proponowanych zmian. Według części internautów pomysł jest dobry, a przynajmniej część postulatów. "PJN - macie mój głos" - pisze @Dirk22. "Sam pomysł dobry, może poza zniesieniem obowiązkowego kursu na prawo jazdy i podwyższaniem kar i ilości punktów. Niektórzy z komentujących martwią się o koszty leczenia jadących bez zapiętych pasów, ale nie wzięli pod uwagę faktu, że pasy te potrafią się w przypadku kolizji - zablokować, uniemożliwiając ich odpięcie, a delikwent ma spore szanse na spłonięcie żywcem. Znamy wszyscy takie przypadki, ale się o nich nie pisze. Prawdą natomiast jest to, że każdy dorosły obywatel ma prawo decydować o tym, co jest dla niego dobre i bezpieczne. Wiele lat nie było obowiązku jazdy w pasach i przy włączonych światłach, i nikt się tym nie przejmował" - uważa z kolei @Robert D.
"Co do pasów to każdy powinien decydować sam. Ja miałem wypadek. Jakbym miał pas zapięty, to już dawno bym kwiatki wąchał od spodu. Pasy raz pomagają, raz szkodzą" - twierdzi @olaf1607. Z kolei internauta @NeutronStar uważa, że "na autostradzie nie powinno być limitów prędkości. Tak jak w Niemczech".
"Migalski ma rację. W wielu krajach tak jest i jest dobrze. Drogi to przyczyna wypadków" - pisze @zdzichkom.
"Na szczęście z tego nic nie wyjdzie. Problem w tym projekcie jest taki że to nie o własnym bezpieczeństwie będziemy decydować a o bezpieczeństwie innych. Więc najpierw nauczmy się jeździć bezpiecznie i rozważnie, a później liberalizujmy przepisy - podsumowuje @Misiakowy.
Autor: js//tka