"Czy nowe przepisy dotyczące odbierania prawa jazdy będą stosowane w przypadku polityków?" - pyta ironicznie @Dominik. To jeden z licznych komentarzy po informacjach o rosnącej ilości odbieranych praw jazdy. Nowe policyjne praktyki budzą wiele wątpliwości wśród internautów, którzy mają zastrzeżenia choćby do dowolności interpretacji przepisów. Surowsze kary, bezpieczniejsze drogi? Czekamy na Wasze opinie w tej sprawie.
Statystyki wskazują, że policjanci, rzeczywiście wzięli sobie do serca apel komendanta Marka Działoszyńskiego, który nakazał im stosowanie zasady "zero tolerancji" wobec piratów drogowych. W I kwartale tego roku w czasie kontroli drogowych funkcjonariusze zatrzymali prawo jazdy 144 osobom (i następnie skierowali odpowiednie wnioski do sądów o orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów). W kwietniu zrobili to już 541 razy, a w maju aż 1244. Czytaj więcej na tvn24.pl
Co z kierowcami zawodowymi?
Internauta @Maniek zastanawia się nad tym, co mają zrobić zawodowi kierowcy, którzy są jedynymi żywicielami rodziny, gdy policjant zdecyduje o zabraniu prawa jazdy. "Od razu muszą iść do opieki społecznej, czy to policjant będzie karmił jego dzieci?" - pyta przewrotnie internauta.
"Czy nowe przepisy dotyczące odbierania prawa jazdy będą stosowane w przypadku polityków?" - pyta ironicznie @Dominik.
Odbieranie prawa jazdy to za mało
Zasadność wprowadzenia nowych przepisów popiera @Zbyszek, który uważa, że zachowanie kierowców na drogach "woła o pomstę do nieba". "Panie malujące rzęsy, trzymające komórkę w drugiej ręce przy 120 km/h, panowie edukujący innych poprzez zajeżdżanie drogi i awaryjne hamowanie, bo ktoś przed nim jedzie za wolno" - wylicza internauta. Zadaniem @Zbyszka odbieranie prawa jazdy, to w takich przypadkach za łagodna kara. "Oprócz zatrzymywania praw jazdy przydałoby się zatrzymanie samochodu, jako przedmiotu, za pomocą którego popełniane są przestępstwa i umieszczanie na policyjnych parkingach do czasu wydania orzeczenia przez sąd. Nic tak nie uczy, jak walnięcie po portfelu" - podsumował @Zbyszek.
"Czyja to wina?"
@Paweł jest lekarzem i codziennie widzi ofiary wypadków. Jego zdaniem fatalny stan dróg nie jest ich główną przyczyną, a nadmierna prędkość i brawura. "Tylko odbieranie prawa jazdy i wysokie mandaty odstraszą drogowych zabójców. Widzę, jak giną ludzie w wypadkach, a następnie rodzina ma pretensje do całego świata. Tylko jak zabójca leci 150km /h przez miasto, to czyja to wina? Chyba nie złych dróg. Weźmy też pod uwagę, że mniej wypadków, to mniejsze koszty leczenia i więcej kasy na innych pacjentów" - wyjaśnia @Paweł swój punkt widzenia.
Zachęta do nadużyć
Według @Tomka nowe przepisy będą zachęcać do nadużyć. "I znowu pospolite ruszenie policji. Dowolna interpretacja tego, co kwalifikuje się do odebrania dokumentów przez funkcjonariuszy, to dopiero zachęta do nadużyć" - napisał internauta. W jego opinii zamysł jest dobry, jednak przepisy muszą mieć jasno wytyczone granice, aby nie było miejsca na dowolną interpretację.
@Marcin od 22 lat ma prawo jazdy. Przez ten czas zebrał 24 punkty karne. "Dodatkowe 10 punktów za, moim zdaniem, niesłusznie ocenione przez policję przewinienie. Zabrano mi prawo jazdy, dzięki któremu miałem dostać pracę po roku bezrobocia" - napisał na Kontakt 24 @Marcin. Jak dodał, nikt nie patrzył na jego przeszłą historię punktów, ani na sytuację rodzinną.
"Jak dzwonię na 112, że ktoś przekracza przepisy, to jest zero reakcji. (...). Więc pytam - po co dzwonić i informować skoro nie reagują? Zajmują się innymi rodzajami wykroczeń, które podnoszą im medialne statystyki" - komentuje i dodaje, że jest za tym, aby karać m.in. przez zabranie prawa jazdy, "ale z głową, a nie bezmyślnie".
Nieadekwatne ograniczenia prędkości
Zdaniem @Ryszarda zanim wprowadzi się tak restrykcyjne przepisy, to najpierw należy dostosować ograniczenia prędkości do dzisiejszych warunków na drogach oraz samochodów. "Jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, gdzie na dwupasmowych drogach jest ciągłe ograniczenie do 70 km/h. Ograniczenie do 120 km/h na drodze prawie identycznej do autostrady, to nie jakaś zawrotna prędkość" - zaznacza internauta.
Temat nieadekwatności ograniczeń prędkości do warunków drogowych w kontekście nowych przepisów dot. zabierania prawa jazdy porusza również @Michał. "Nie ma nic bardziej irytującego, denerwującego i obraźliwego niż porównywanie prawa, które obowiązuje za granicą, do tego, które istnieje w naszym państwie. Tam nie ma znaków ograniczenia prędkości do 50 km na autostradach, tylko dlatego, że jest zjazd. Nie ma po 100 znaków na kawałku prostego odcinka, czy też niekończących się remontów. Jestem ciekaw, ile trwałaby podróż np. z Katowic do Szczecina, gdyby jechać zgodnie z przepisami" - komentuje internauta i dodaje, że w zachodnioeuropejskich krajach, które odwiedził, nie spotkał się z tak "nieracjonalnym i masowym systemem rozstawiania znaków".
Jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii? Popieracie częstsze zabieranie prawa jazdy? Czy może widzicie lepsze sposoby na walkę z piratami drogowymi? Czekamy na Wasze komentarze. Wysyłajcie je na kontakt24@tvn.pl lub zamieszczajcie bezpośrednio pod tekstem.
Autor: aolsz/ja