"Dobre rozwiązanie dla rozsądnych kierowców", "zaoszczędzę na kursie na prawko", "zmniejszy się tłok na ulicach" - tak o podpisanej przez prezydenta nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami wypowiadają się jej zwolennicy. Nowe przepisy zakładają, że osoby, które od trzech lat mają prawo jazdy kategorii B, będą mogły jeździć mniejszymi motocyklami bez dodatkowego egzaminu. Z drugiej strony część internautów uważa, że ten pomysł "to kretyństwo", a na drogach zapanuje "selekcja naturalna".
W środę prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o kierujących pojazdami, według której osoby, które co najmniej od trzech lat posiadają prawo jazdy kategorii B, będą mogły jeździć motocyklami o pojemności silnika do 125 cm sześciennych, o mocy nie większej niż 11 kW.
Do tej pory osoby z prawem jazdy tej kategorii mogły bez dodatkowego egzaminu poruszać się małymi jednośladami, czyli motorowerami i skuterami o pojemności maksymalnej 50 cm sześciennych. Nowy przepis wejdzie w życie po upływie 30 dni od ogłoszenia znowelizowanej ustawy.
"I bardzo dobrze"
Nowelizacja podpisana przez prezydenta zawiera również szereg innych zmian, jednak to właśnie kwestia możliwości jazdy małymi motocyklami bez dodatkowego egzaminu wywołuje gorącą dyskusję wśród naszych internautów.
@Mariusz zdecydowanie popiera pomysł. "I bardzo dobrze. Wiele europejskich krajów nie ma z tym problemu, a jednośladami we Francji czy Włoszech ganiają stada ludzi. 125 cm to nie rakieta, ale w końcu będzie można jeździć skuterem i nie wyglądać jakby się siedziało na psie (małe skuterki 50 cm). Motocykli i skuterów będzie więcej, co w efekcie spowoduje wyuczenie odpowiednich nawyków u kierowców jedno- i dwuśladów" - argumentuje internauta.
Podobnego zdania jest @Piotr, który twierdzi, że osoba mająca prawo jazdy kategorii B zna przepisy, zatem rozwiązanie rządu wpłynie na zmniejszenie biurokracji. @Artur, który miał w planach zrobienie prawa jazdy na motocykl cieszy się natomiast, że dzięki nowelizacji zaoszczędzi pieniądze. "Taka 125 (pojemność - red.) mi wystarczy" - dodaje.
"Nie każdego stać na auto"
Z kolei @Sylwester zwraca uwagę na to, że nowelizacja "to jest tylko dostosowanie polskich przepisów do standardów od lat obowiązujących w Europie". @Marcin natomiast twierdzi, że tylko szkołom nauki jazdy zależało, żeby ta ustawa nie przeszła, ponieważ to one stracą przez nią pieniądze.
@Hirka cieszy się, dzięki zmianom w ustawie ulice będą mniej zakorkowane. "W końcu nie każdego stać na auto. Prezydent Francji śmiga na skuterze i co w tym śmiesznego?" - argumentuje. Podobnie uważa @Marek: "Podoba mi się to. Do prowadzenia skutera, motoroweru 50 wystarczy dowód osobisty. Ktoś pojeździ sobie taką 125, jak mu się spodoba, to zrobi sobie prawko na A".
"Dosyć ciekawa ta nowelizacja dla rozsądnych kierowców dwuśladów, a zarówno pasjonatów motorów. Wszystko jest dla ludzi, lecz trzeba pamiętać, by zachować rozwagę, której jest tak mało na naszych drogach" - tak komentuje sprawę @Waldi.
"Skorzystam, jak będę miał okazję"
Nowelizacja ustawy podoba się @Pawłowi, który podkreśla, że przepis dotyczy osób, które posiadają już prawo jazdy kategorii B od minimum trzech lat. "Takie osoby poruszają się już po drogach i nabyły pewne umiejętności znalezienia się w ruchu miejskim. Poza tym niebezpieczne dla mnie jest zakładanie, że każdy jest debilem, który od razu wsiądzie na motocykl i będzie gnał przed siebie maksymalną prędkością" - uważa.
Jak twierdzi, każdy rozsądny kierowca stopniowo będzie dawkował sobie moc i prędkości, zanim nabierze wprawy. "Jeśli nie - to jego problem. Nie róbcie z siebie niewolników, których trzeba otaczać zakazami i nakazami z obawy przed zrobieniem sobie krzywdy. Każdy normalny człowiek analizuje swoje działania pod kątem ewentualnych konsekwencji - w tym także zrobienie krzywdy sobie i innym. Jeśli ktoś nie dba o własne życie, to dlaczego inni mają to robić za niego?" - pisze w komentarzu @Paweł.
"Ja się cieszę z tego przepisu. Jak tylko będę miał okazję, na pewno skorzystam z przyjemności przejażdżki jednośladem - przejażdżki dostosowanej do moich umiejętności i doświadczenia w prowadzeniu motocykla" - zaznacza internauta.
"Zmniejszy się szara strefa"
@Łukasz uważa, że dzięki zmianom w ustawie zmniejszy się szara strefa w tej kwestii, ponieważ i tak część osób jeździ na małych jednośladach, które w rzeczywistości mają większe pojemności. Jak zauważa, niektórzy też jeżdżą bez prawa jazdy.
Przeciwnicy: To jest kretyństwo
Krytycznie o pomyśle wypowiada się natomiast @Krzysztof: "Cieszmy się! Nareszcie zwiększy się liczba narządów do transplantacji w Polsce". W ponurym tonie komentuje również @Karolina. "Nastąpi selekcja naturalna" - twierdzi.
W słowach nie przebiera także @Paweł. "To jest kretyństwo, takie samo jak pozwolenie na jazdę jednośladem do 50 cm bez znajomości kodeksu drogowego. Dziś taki kretyn skończyłby swój żywot zajeżdżając mi drogę" - pisze internauta.
"Nauka jazdy powinna być obowiązkowa"
"Szaleństwo, strach się bać. Polacy to taki naród, który wiecznie gdzieś pędzi. Będą się wpychać ze wszystkich stron, byle do przodu, byle wyprzedzić. Ubezpieczalnie będą miały co robić" - pisze z kolei @Maciej.
Internautka @Iwona twierdzi, że zmiany w ustawie nie dają powodów do radości. "Przed wypuszczeniem na jezdnię przydałoby się kilka godzin szkoleń, mimo że faktycznie 125 nie jest trudne do opanowania" - uważa.
Obowiązkową naukę jazdy na motocyklu popiera również @Anna. "Nie chciałabym, aby jakiś idiota wjechał we mnie, gdy jadę z dziećmi, bo dopiero opanowuje jazdę na moto! Nie utrzyma równowagi, źle w zakręt wejdzie albo nie zatrzyma się w porę! Cztery stabilne koła to nie dwa!" - emocjonuje się i dodaje, że jeśli ktoś ma kategorię B, nie oznacza to, że potrafi jeździć na motocyklu.
"Czemu z kat. B nie mogę prowadzić tira?"
Przeciwny nowelizacji ustawy jest również @Mariusz. Jak argumentuje, to, że ktoś ma prawo jazdy kategorii B od trzech lat, wcale nie oznacza, że potrafi jeździć motocyklem. "Idąc dalej w tym kierunku: mając kategorię B czemu nie mogę prowadzić tira lub innych pojazdów? Byłoby jeszcze mniej biurokracji" - argumentuje internauta.
@Michał uważa, że jazda bez przeszkolenia na motocyklu, który ma przecież nie cztery, a dwa koła, jest nieporozumieniem. "Nie tylko jazda w zakrętach jest inna, ale także ruszanie, hamowanie, zasada działania skrzyni biegów. Jeśli ktoś w życiu nie siedział na moto, nie powinien się za to brać. Poza tym 125 cm rozpędza się nawet do 160 km/h" - komentuje.
Jak twierdzi, już teraz motocykliści nie cieszą się sympatią, "a jak motocyklami, nawet tymi małymi, zaczną jeździć chojraki, którym wydaje się, że są najlepsi, to większość tych ludzi, którzy są przeciwni jednośladom, będzie chciała wsadzić ich kierowców na tysiąc lat za kratki bez wyroku albo najlepiej rozstrzelać".
"Prawo jazdy nie daje umiejętności"
"Na 125 można się też nieźle rozbujać" - pisze z kolei @Wojciech, który nie poleca jazdy bez wyuczonych nawyków. "Też mi się kiedyś wydawało, że prowadzenie jednośladu jest banalnie proste, dopóki coś się nie wydarzyło w zakręcie, trzeba było hamować awaryjnie czy z zimną krwią ominąć przeszkodę" - argumentuje.
Według niego, posiadanie prawa jazdy kat. B nic nie wnosi w kwestii umiejętności i przede wszystkim nawyków i reakcji. "Chcesz jeździć bezpiecznie - idź na kurs i posłuchaj ludzi, którzy naprawdę mają pojęcie. Tak dla siebie" - apeluje.
Autor: aka//tka