"Wszystko zniszczone. Z chodników zniknęła kostka brukowa, a na ziemi wszędzie jest czarna maź. Protestujący modlą się, jedzą śniadanie i zabierają do swoich codziennych obowiązków. Są chyba jeszcze w szoku po wczorajszych wydarzeniach" - relacjonowała w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 pani Ewa - Polka mieszkająca 200 metrów od kijowskiego Majdanu, gdzie w czwartek podczas starć między demonstrantami a milicją zginęło według opozycji ponad 70 osób.
"Dzisiaj rano miasto wyglądało jak wymarłe. W każdy inny dzień o tej porze na ulicach są ogromne korki i masa ludzi biegnących do pracy. Dziś ulice były prawie puste" - relacjonowała przed południem pani Ewa.
"Szłam po ulicy Kreszczatyk od strony Bessarabkiego bazaru w stronę Majdanu. Tam widziałam autobusy z nowymi protestującymi wynoszącymi z pojazdów swoje tarcze, pudła z jedzeniem i inne rzeczy. Po drodze na Majdan widziałam masę plastikowych butelek z benzyną i szklane butelki z jakimiś chemikaliami do robienia koktajli Mołotowa. Obok stała cała skrzynka gotowych butelek z koktajlami. Z namiotów dymiły małe kominy, zaczynało się śniadanie. Na Majdanie ludzie też już jedli, ogrzewali się przy piecykach i zabierali się do swoich codziennych obowiązków" - relacjonowała Polka.
"Protestujący są chyba jeszcze w szoku po wczorajszych wydarzeniach" - dodawała.
"Kiedy tam chodziłam i robiłam zdjęcia, na scenie odprawiano mszę. Modlono się za Ukrainę i za tituszki, żeby opamiętali się i przestali atakować ludzi" - informowała Polka.
"Wszędzie czarna maź"
Jak mówiła, na Majdanie widok jest tragiczny. "Wszystko zniszczone. Z chodników zniknęła kostka brukowa. Tam już nie ma chodników. Jest uklepana ziemia i błoto. Wszędzie jest czarna maź na ziemi, to po palonych oponach" - tłumaczyła.
Jak mówiła, na razie nic nie zapowiada, żeby coś się działo. Polka tłumaczyła, że w czwartek nie wychodziła z domu z powodu strzałów snajperów, a po południu ze względów bezpieczeństwa opuściła wraz z rodziną mieszkanie. "W ciągu dnia będziemy tutaj przebywać, ale na wieczór wracamy do hotelu" - dodała.
Jak poinformowała, w czwartek budkę z kebabem znajdującą się około 50 metrów od jej mieszkania zamieniono na szpital polowy.
Ostre walki z milicją
Od czwartkowego poranka dochodziło w Kijowie do starć między demonstrantami a siłami rządowymi. Obie strony oskarżały się o ich sprowokowanie i złamanie ogłoszonego w środę rozejmu.
Ukraińskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek, że w starciach między demonstrantami i milicją w Kijowie zginęło od wtorku 75 osób. Równocześnie poinformowano o tym, że rannych tylko w czwartek zostało ponad 500 osób, a od początku kolejnej fali starć ponad 750. Według opozycji, tylko w czwartek zginęło 70 osób.
SZCZEGÓŁOWE RELACJE Z UKRAINY W PORTALU TVN24.PL, A TAKŻE NA ANTENACH TVN24 ORAZ TVN24 BIZNES I ŚWIAT
Zobacz poprzednie relacje Polki:
Autor: js//tka