Z ustaleń komisji badającej przyczyny incydentu, który miał miejsce 4 listopada na dworcu w Katowicach wynika, że maszynista kierujący składem Przewozów Regionalnych nie zatrzymał się przed nakazującym to sygnałem - poinformował nas we wtorek rzecznik PKP PLK. Pierwszą informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24 od jednego z pasażerów. Składy zdążyły wyhamować, ale zatrzymały się kilka metrów od siebie.
"Komisja badająca przyczyny incydentu stwierdziła, że było nią niezatrzymanie się maszynisty Przewozów Regionalnych przed znakiem stopu. Prowadził on skład, w którym nie było pasażerów i przejechał sygnał nakazujący zatrzymanie" - poinformował nas Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP PLK. Dodał, że maszynista, który jechał manewrującym składem, zatrzymał się dalej niż powinien.
Biuro prasowe Przewozów Regionalnych na razie nie udzieliło nam informacji, jakie konsekwencje spotkają maszynistę.
Pociągi jechały na siebie
4 listopada na dworcu kolejowym PKP w Katowicach dwa pociągi jechały po równoległych torach w tym samym kierunku. Manewrujący przed planowanym wyjazdem w trasę pociąg Przewozów Regionalnych chciał wjechać na tor, po którym poruszał się Eurocity. Gdyby oba składy w porę nie zahamowały, doszłoby do zderzenia na jednym torze.
Autor: aw//tka