W lesie tuż obok wsi Lgów w Wielkopolsce, spacerująca kobieta natknęła się na ludzkie szczątki porozrzucane w promieniu kilkunastu metrów. Technicy kryminalni nie byli w stanie ocenić nawet płci denata ze względu na stan znacznego rozkładu. Informację otrzymaliśmy na Kontakt 24.
W środę wieczorem mieszkanka Lgowa wyszła do okolicznego lasu na spacer. Tam natknęła się na szczątki. Podejrzewała, że ludzkie, dlatego zadzwoniła na policję.
- Funkcjonariusze przyjechali na miejsce i po wstępnych oględzinach nie mieli wątpliwości, że zastali ludzkie szczątki. Porozrzucane były w promieniu kilkunastu metrów - powiedziała Agnieszka Zaworska, rzecznik prasowy policji w Jarocinie.
Nieoceniony wkład w pracę techników kryminalistyki mieli strażacy, którzy przyjechali ze sprzętem oświetleniowym, pozwalającym na pracę do późnych godzin nocnych.
Kilka miesięcy w lesie?
Szczątki były jednak w tak znacznym rozkładzie, że niemożliwym było nawet ustalenie płci denata, a co dopiero większych szczegółów. - Kobieta znalazła je w dość gęsto zarośniętym miejscu, leżały na ściółce leśnej, nie były ukryte. Mogły się tam znajdować nawet od kilku miesięcy - dodała Zaworska.
Części ciała zostały prawdopodobnie rozrzucone przez dzikie zwierzęta.
Jak na razie policja nie formułuje konkretnych hipotez dotyczących śmierci człowieka, sprawa jest otwarta. Zwłoki przekazane zostaną do zakładu medycyny sądowej, którego zadaniem będzie określić płeć, wiek, przyczynę śmierci, a może również tożsamość.
Autor: ib/mś / Źródło: TVN24 Poznań