Tłumy na ulicy, kwiaty, znicze oraz kartki pod drzwiami posiadłości George'a Michaela. Sąsiedzi i fani oddają hołd artyście, który zmarł w Boże Narodzenie. Zdjęcia z Goring-on-Thames otrzymaliśmy na Kontakt 24 od Krzyśka Kowalskiego.
- Jest bardzo dużo ludzi, którzy płaczą w ciszy. Przybywa ich z minuty na minutę - relacjonował Krzysiek, który mieszka w sąsiedztwie posiadłości George'a Michaela w Goring-on-Thames niedaleko Oksfordu. To właśnie tam artysta zmarł w Boże Narodzenie.
- Niestety, nigdy go nie spotkałem - ubolewał Krzysiek. - George Michael często bywał w miejscowych pubach oraz brał udział w corocznych uroczystościach świątecznych w pobliskim kościele. Choć był wielkim artystą, to był skromnym człowiekiem - dodał Reporter 24, który - jak podkreślił - zawsze był fanem Michaela.
Krzysiek przed posiadłością zmarłego artysty pojawił się dwukrotnie: przed południem oraz wieczorem. Jak napisał, gdy odchodził sprzed domu Michaela, została tam już tylko garstka ludzi.
W poniedziałek do Goring-on-Thames wybrała się też Patrycja. Jak napisała, chciała uczcić pamięć George'a Michaela.
Śmierć jako "niewyjaśniona, ale niepodejrzana"
Policja i ratownicy, którzy pojawili się w domu brytyjskiej legendy muzyki pop, potwierdzili jego zgon w niedzielę o 13:42 londyńskiego czasu. Policja dotychczas określa śmierć artysty jako "niewyjaśnioną, ale niepodejrzaną".
Menadżer Michaela poinformował wcześniej, że przyczyną śmierci artysty była niewydolność serca. Śledczy wstrzymują się z oficjalnym komunikatem dotyczącym przyczyn śmierci do czasów, aż otrzymają wyniki sekcji zwłok.
George Michael miał 53 lata.
Autor: kz//popi