10 stopni w skali Beauforta i fale sięgające 8-10 metrów nie zatrzymały na lądzie kitesurfera, który w sobotę zdecydował się wejść do Bałtyku. Gdy mężczyzna znikł z zasięgu wzroku obserwujących go ludzi, na pomoc wezwano Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) z Władysławowa. Wyczynom kitesurfera na niespokojnym morzu przyglądał się Leszek_Kucira, który zamieścił w niedzielę w naszym serwisie swoje nagranie.
"Dostaliśmy wiadomość, że kitesurfer nie dopłynął do brzegu i potrzebuje pomocy. Więc tego feralnego dnia zostaliśmy wysłani, by mu jej udzielić" - opowiadał na antenie TVN24 kapitan Piotr Krzemiński z SAR-u we Władysławowie, który był na pokładzie łodzi i dowodził sobotnią akcją.
"Wiało 10 w skali Beauforta"
"Szczęście w nieszczęściu, że przy północnym wietrze tego kitesurfera wyrzuciło na brzeg. Jak to zobaczyliśmy, zaczęliśmy wracać do portu" - relacjonował Krzemiński.
Jak komentował kapitan, kitesurfer miał dużo szczęścia, bo w sobotę warunki na Bałtyku były szczególnie trudne. "Wiało 10 w skali Beauforta. Był bardzo silne fale, sięgające do 8-10 m" - opowiadał.
Mimo tak trudnych warunków śmiałków szukających dreszczyku emocji nie brakuje. W przypadku kłopotów na ratunek rusza im SAR. "Od kilku dni szaleje sztorm na Bałtyku – to wszystko się kumuluje, ale dla nas nie ma ograniczeń pogodowych" - zapewnił Krzemiński.
Autor: ak//tka